Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom II.djvu/224

Ta strona została uwierzytelniona.

wić swój stan przed całym światem. Rzucić się na kolana przed powóz króla pędzący galopem aby błagać o łaskę dla kochanka, ściągnąć na siebie uwagę monarchy narażając się na stratowanie, oto jedna z chimer, jakie roiła ta rozbujana wyobraźnia. Dzięki pośrednictwu przyjaciół, była pewna, że zdoła się dostać do najbardziej zamkniętej części ogrodów królewskich w Saint-Cloud.
Juljan nie czuł się godny takiego poświęcenia; prawdę mówiąc, znużony był heroizmem. Prosta, naiwna, prawie nieśmiała tkliwość byłaby mu trafiła do serca; gdy, przeciwnie, wyniosłej duszy Matyldy trzeba było zawsze publiczności, drugich.
Wśród wszystkich udręczeń, wszystkich obaw o życie kochanka, którego nie chciała przeżyć, czuła tajemną potrzebę zdumiewania gwiedzi nadmiarem swej miłości i wzniosłością postanowień.
Juljan wyrzucał sobie, że cały ten heroizm go nie wzrusza. Cóż dopiero, gdyby znał wszystkie szaleństwa któremi Matylda nękała oddaną, ale z gruntu rozsądną i ograniczoną duszę poczciwego Fouqué.
Nie wiedział dobrze, co możnaby zarzucić poświęceniu Matyldy: i on także poświęciłby majątek i naraził życie aby ocalić Juljana. Zdumiewała go obfitość złota, które rozrzuca Matylda. W pierwszych dniach, sumy te olśniły Fouquégo, który miał dla pieniędzy typową cześć mieszkańca prowincji. Wreszcie, doszedł, że projekty panny de la Mole zmieniają się często i, z wielką ulgą, znalazł wyraz na określenie charakteru, który był dlań tak nużący: była kapryśna. Od tego epitetu, do miana narwanej, największej klątwy jaką zna prowincja, jest tylko krok.
— Rzecz dziwna, myślał jednego dnia Juljan po odejściu Matyldy, że ta namiętność której jestem przedmiotem, wzrusza mnie tak mało! a wszakże ubóstwiałem Matyldę przed dwoma miesiącami! Czytałem wprawdzie, że, wobec zbliżającej się śmierci, człowiek obojętnieje na wszystko; ale okropne jest czuć się niewdzięcznym i nie móc się zmienić. Czyżbym był egoistą? Czynił sobie w tej mierze najdotkliwsze wyrzuty.