Jak się błaznowi oczy świecą, pomyślał; cóż za tryumf dla tej niskiej duszy! Gdyby moja zbrodnia sprawiła tylko to jedno, wystarczyłoby to abym ją przeklinał. Bóg wie, co on nagada o mnie pani de Rênal!
Ta myśl zagłuszyła wszystkie inne. Niebawem, wyrwały Juljana z zadumy oznaki sympatji ze strony publiczności. Adwokat skończył. Juljan przypomniał sobie, że wypada mu uścisnąć rękę. Czas zbiegł szybko.
Przyniesiono chłodniki adwokatowi i oskarżonemu. Wówczas dopiero uderzyła Juljana jedna okoliczność: żadna z kobiet nie opuściła sali, aby iść na obiad.
— Na honor, umieram z głodu, rzekł adwokat; a pan?
— Ja także, odparł Juljan.
— Patrz pan, prefektowi także przyniesiono obiad, rzekł adwokat wskazując lóżkę. Bądź pan dobrej myśli, wszystko idzie dobrze.
Posiedzenie rozpoczęło się na nowo.
Gdy przewodniczący wygłaszał referat, zaczęła bić północ. Mówca zmuszony był przerwać; wśród powszechnej ciszy i lęku, dźwięk zegara napełniał salę.
— Oto zaczyna się mój ostatni dzień, pomyślał Juljan. Niebawem, rozpłomieniła go świadomość obowiązku. Dotąd, panował nad swem wzruszeniem i trwał w zamiarze milczenia; ale, kiedy przewodniczący spytał go czy ma co do powiedzenia, wstał. Widział przed sobą oczy pani Derville, które, w blasku świateł, zdawały mu się bardzo błyszczące. Czyżby płakała? pomyślał.
„Panowie przysięgli!
„Lęk przed wzgardą każe mi zabrać głos: mniemałem, iż zdołam jej urągać w chwili śmierci. Panowie, nie mam zaszczytu należeć do waszej sfery; widzicie we mnie chłopa, który się zbuntował przeciw nikczemności swego losu.
„Nie proszę was o łaskę, ciągnął Juljan silniejszym głosem. Nie robię sobie złudzeń, czeka mnie śmierć: będzie zasłużona. Ośmieli-
Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom II.djvu/235
Ta strona została uwierzytelniona.