Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom II.djvu/259

Ta strona została uwierzytelniona.

Drugie wydarzenie, o wiele dotkliwsze dla Juljana, spowodowała pani de Rênal. Jakaś chytra przyjaciółka zdołała przekonać tę naiwną i nieśmiałą duszę, że powinna jechać do Saint-Cloud, rzucić się do kolan króla.
Zdobyła się na ofiarę rozstania z Juljanem; po takim wysiłku, przykrość uczynienia z siebie publicznego widowiska, która w innych okolicznościach wydałaby się jej gorsza niż śmierć, była niczem w jej oczach.
— Pójdę do króla, powiem głośno że jesteś moim kochankiem; życie człowieka takiego jak Juljan powinno przeważyć wszystkie względy. Powiem, że przez zazdrość targnąłeś się na moje życie. Są liczne przykłady, że, w takich wypadkach, nieszczęśliwi młodzi ludzie uzyskiwali łaskę przysięgłych lub króla...
— Nie chcę cię widzieć, zabronię cię wpuszczać do więzienia, wykrzyknął Juljan, i możesz być pewna że nazajutrz zabiję się z rozpaczy, jeśli nie przysięgniesz poniechać wszelkiego kroku któryby nas wydał na łup gawiedzi. To nie twój pomysł, ta jazda do Paryża. Powiedz, co za intrygantka podsunęła ci go?...
Używajmy szczęścia przez tę resztkę krótkiego życia. Skryjmy nasze istnienie; zbrodnia moja jest aż nazbyt oczywista. Panna de la Mole ma w Paryżu olbrzymie stosunki; bądź pewna, że zrobi co tylko w ludzkiej mocy. Tu, na prowincji, mam przeciw sobie wszystko co zamożne i wpływowe. Krok twój podrażniłby jeszcze tych bogatych, a zwłaszcza statecznych ludzi, dla których życie jest tak łatwe... Nie narażajmy się na śmiech Maslonów, Valenodów i tysiąca lepszych może nieco.
Duszne powietrze kaźni stało się Juljanowi nie do zniesienia. Szczęściem, w dniu w którym oznajmiono mu że trzeba umierać, słońce złociło pięknie przyrodę, Juljan zaś miał przypływ odwagi. Przechadzka po świeżem powietrzu była dlań rozkoszą, jak przechadzka po lądzie dla żeglarza który był długo na morzu. — Wszystko idzie dobrze, myślał, odwaga mnie nie zawiodła.
Nigdy ta głowa nie była równie poetyczna, jak w chwili gdy