Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom II.djvu/26

Ta strona została uwierzytelniona.

Altamira, wysokiego mężczyznę, liberała skazanego na śmierć w swej ojczyźnie, przy tem dewota. Uderzył go ten kontrast: dewocja i miłość swobody.
Z młodym hrabią Juljan był chłodno. Norbert zauważył, że nadto żywo odcina się jego przyjaciołom. Do panny Matyldy, Juljan, uchybiwszy parę razy konwenansom, postanowił wogóle się nie odzywać. Wszyscy w pałacu de la Mole byli dlań bardzo grzeczni; ale czuł się jakby zdegradowany. Zdrowy chłopski rozum tłumaczył mu to zjawisko pospolitem przysłowiem: Nowe sito na kołek.
Może widział rzeczy nieco jaśniej niż w pierwszych dniach, lub też pierwszy czar paryskiej uprzejmości minął.
Z chwilą gdy kończył pracować, ogarniała go śmiertelna nuda; było to wyjaławiające działanie wielkoświatowej grzeczności, cudownej w istocie, ale tak odmierzonej, tak doskonale stopniowanej zależnie od pozycji. Zapewne, można zarzucić prowincji pospolitość, ton niedość grzeczny, ale przynajmniej czujesz że tego kto z tobą mówi obchodzisz bodaj trochę. W pałacu de la Mole nigdy nikt nie uraził miłości własnej Juljana; ale często, z końcem dnia, miał ochotę płakać. Na prowincji, garson w kawiarni zainteresuje się tobą, jeśli ci się zdarzy wypadek; ale, jeśli ten wypadek zawiera coś dotkliwego dla miłości własnej, wówczas, ubolewając nad tobą, powtórzy dziesięć razy słowo będące dla ciebie męczarnią. W Paryżu każdy ma tę delikatność aby ukryć śmiech, ale też zawsze jesteś obcy.
Pomijam milczeniem mnóstwo drobnych przygód, które byłyby może okryły śmiesznością Juljana, gdyby nie znajdował się poniekąd poniżej śmieszności. Nadmierna wrażliwość była przyczyną że popełniał tysiąc niezręczności. Każda jego zabawa miała swój cel; codziennie strzelał z pistoletu, był jednym z najlepszych w szkole fechtunku. Skoro miał wolną chwilę, zamiast wypełniać ją jak dawniej czytaniem, biegł do ujeżdżalni i dosiadał narowistego konia.