Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom II.djvu/31

Ta strona została uwierzytelniona.

wioną odcieniem skromnego zadowolenia z siebie, które nie opuszczało go ani na chwilę. Uderzyło go szczególne mlaskanie językiem przy wymawianiu pewnych wyrazów... Ale, ostatecznie, w tem wszystkiem nie było najmniejszej przyczyny do szukania zwady.
Młody dyplomata oddawał się z wielkim wdziękiem na usługi, ale ex-porucznik 96-go pułku, który od godziny siedział z rozkraczonemi nogami, z rękami na udach i szeroko rozstawionymi łokciami, zawyrokował, że przyjaciel jego, pan Sorel, nie ma zamiaru szukać awantury, dlatego że komuś skradziono bilety wizytowe.
Juljan gotował się kwaśno do wyjścia. Powóz kawalera czekał w dziedzińcu, przed gankiem; przypadkowo podniósł oczy i poznał w woźnicy wczorajszego napastnika.
Ujrzeć go, ściągnąć za połę długiego surduta, zrzucić z kozła na ziemię i zacząć go okładać szpicrutą, było dziełem jednej chwili. Dwaj lokaje próbowali bronić kolegi, Juljanowi dostało się kilka szturchańców; natychmiast odwiódł kurek i strzelił w ich stronę; uciekli. Wszystko to stało się w ciągu minuty.
Tymczasem, kawaler de Beauvoisis zstępował ze schodów z ucieszną powagą, powtarzając z pańska: „Co to? co to?“ Najoczywiściej był bardzo ciekawy, ale dyplomatyczny chłód nie pozwalał mu okazać więcej zainteresowania. Skoro się dowiedział o co chodzi, wyniosłość walczyła na jego twarzy z żartobliwą obojętnością, która nie powinna nigdy opuszczać twarzy dyplomaty.
Porucznik 96-go pułku odgadł, że pan de Beauvoisis miałby ochotę się bić; chciał tedy dyplomatycznie zabezpieczyć przyjacielowi korzyści inicjatywy. — Teraz, wykrzyknął, jest powód do pojedynku. — Takby się zdawało, odparł dyplomata.
— Wypędzam tego łajdaka, rzekł do służby, niech inny siada na jego miejsce. Otworzono drzwiczki: kawaler zmusił Juljana i jego świadka, aby siedli pierwsi. Udali się do jednego z przyjaciół pana de Beauvoisis, który doradził spokojne miejsce na spotkanie. Po drodze, rozmowa toczyła się bardzo poprawnie; jedyną osobliwością był dyplomata w szlafroku.