Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom II.djvu/39

Ta strona została uwierzytelniona.

zawsze nawspak wszelkiemu oczekiwaniu. Oto, na honor, jedyna religja naszych czasów. Nie bądź ani trzpiotem ani pedantem, gdyż wówczas oczekiwanoby po tobie szaleństw lub mizdrzenia, tem samem chybiłbyś zasadzie.
Jednego dnia, Juljan okrył się chwałą w salonie księcia Fitz-James, który zaprosił go na obiad, zarówno jak księcia Korazowa. Czekano całą godzinę. Sposób, w jaki Juljan zachował się pośród dwudziestu czekających, jest do dziś dnia tematem rozmów młodych sekretarzy ambasad w Londynie. Mina jego była wręcz nieopłacona!
Naprzekór swoim przyjaciołom-dandysom, zapragnął poznać słynnego Filipa Vane, jedynego filozofa jakiego Anglja miała od Loke’a. Zastał go w chwili gdy kończył siódmy rok więzienia. — Arystokracja nie żartuje w tym kraju, pomyślał Juljan; co więcej, zniesławiono go, sponiewierano, etc.
Juljan znalazł go wcale wesołym; wściekłość arystokracji rozpraszała jego nudy. Oto, myślał Juljan wychodząc z więzienia, jedyny wesoły człowiek jakiego widziałem w Anglji.
Ze wszystkich pojęć, najpożyteczniejsze dla tyranów jest pojęcie Boga, powiedział mu Vane... Opuszczam dalszy ciąg systemu, jako zbyt cyniczny.
— Cóż zabawnego przywiozłeś mi z Anglji? spytał pan de la Mole za powrotem. Juljan milczał. — Jakież wrażenia? dodał żywo margrabia.
Primo, rzekł Juljan, najrozsądniejszy Anglik jest szaleńcem godzinę w dniu; nawiedza go demon samobójstwa, który jest tam bóstwem domowem.
Secundo, talent i dowcip tracą, z chwilą wylądowania w Anglji, dwadzieścia pięć procent wartości.
Tertio, niema nic w świecie piękniejszego, bardziej zachwycającego, wzruszającego niż krajobraz angielski.
— Teraz ja ci coś powiem, rzekł margrabia:
Primo, dlaczegoś opowiadał, na balu u rosyjskiego ambasado-