Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom II.djvu/51

Ta strona została uwierzytelniona.

ludzi inteligentnych. Lękali się, że panna wystrzeli nagle jakiem ironicznem słówkiem, na które trudno będzie znaleźć odpowiedź.
Urodzenie daje mnóstwo przymiotów, których brak raziłby mnie: widzę to na Juljanie, myślała Matylda; ale poraża te właściwości duszy które prowadzą na śmierć.
W tej chwili, któś mówił koło niej: Ten hrabia Altamira, to młodszy syn księcia de San-Nazaro-Pimentel; jeden z tych Pimentelów próbował ocalić Konradyna, ściętego w 1268. To jedna z najstarszych rodzin w Neapolu.
Oto, pomyślała Matylda, ładne potwierdzenie mojej zasady: Urodzenie odejmuje siłę charakteru, bez której człowiek nie narazi się na śmierć! Jest mi przeznaczone pleść dziś niedorzeczności. Skoro tedy jestem tylko kobietą jak inne, trzeba tańczyć! Uległa prośbom margrabiego de Croisenois, który od godziny błagał o galopadę. Aby się pocieszyć po niepowodzeniach w filozofji, Matylda chciała być czarująca; pan de Croisenois odszedł upojony.
Ani taniec, ani chęć podobania się jednemu z najprzystojniejszych mężczyzn na Dworze, nic nie zdołało rozerwać Matyldy. Budziła same zachwyty, była królową, widziała to, ale było jej to obojętne.
— Jakże czcze życie wiodłabym z człowiekiem takim jak Croisenois! mówiła sobie, gdy ją odprowadzał na miejsce w godzinę później... Gdzież znajdę przyjemność, dodała smutnie, jeżeli, po pół roku nieobecności, nie znajduję jej na balu, budzącym zazdrość wszystkich kobiet w Paryżu? Otaczają mnie hołdy najwykwintniejszego towarzystwa. Z miasta jest tutaj zaledwie kilku Parów i może paru Juljanów. A mimo to, dodała z rosnącym smutkiem, los mi dał wszystko, ród, majątek, młodość, wszystko wyjąwszy szczęścia!
Najwątpliwsze jeszcze z moich zalet, to te, o których mówiono mi cały wieczór. Inteligencja, wierzę; wyraźnie boją mnie się wszyscy. Skoro odważę się puścić na temat serjo, po pięciu minu-