Jeden La Fayette nie kradł nigdy. Czyż więc trzeba kraść, trzeba się sprzedawać? myślał Juljan. Pytanie to stanęło w poprzek rozumowań. Resztę nocy spędził na czytaniu dziejów Rewolucji.
Nazajutrz, pisząc listy w bibljolece, myślał jeszcze o rozmowie z hrabią Altamira.
— W istocie, powiadał sobie po długiem dumaniu, gdyby hiszpańscy liberałowie związali z sobą lud wspólnictwem zbrodni, nie wymiecionoby ich tak łatwo. To były zarozumiałe i gadatliwe dzieci... jak ja! wykrzyknął nagle Juljan, budząc się jakby ze snu. Cóż zdziałałem takiego, coby mi dawało prawo sądzić tych nieboraków, którzy bądź co bądź raz w życiu odważyli się działać? Jestem jak człowiek, który, wstając od stołu, powiada: Jutro nie będę jadł obiadu; co mi nie przeszkodzi być silnym i rzeźkim jak dziś. Kto wie, czego doznaje człowiek w pół drogi do wielkiego czynu?...
Te górne myśli zmąciło niespodziane zjawienie panny de la Mole, która weszła do bibljotki. Juljan był tak przepełniony podziwem dla wielkości Dantona, Mirabeau, Carnota, którzy umieli nie dać się pokonać, że wzrok jego zatrzymał się na pannie de la Mole zupełnie bez myśli: nie ukłonił się jej, nie widział jej prawie. Skoro wreszcie wielkie jego oczy, tak szeroko rozwarte, spostrzegły jej obecność, zgasły nagle. Panna de la Mole zauważyła to z goryczą.
Napróżno poprosiła go o Historję Francji Vély’ego, umieszczoną na najwyższej półce, co zniewoliło Juljana do sięgnięcia po drabinkę. Juljan wszedł na drabinę, znalazł tom, oddał go pannie, jeszcze nieprzytomny. Odnosząc drabinę uderzył w pośpiechu łokciem w szybę bibljotecznej szafy; brzęk szkła obudził go wreszcie. Zaczął skwapliwie przepraszać pannę de la Mole; chciał być grzeczny, ale był tylko grzeczny. Matylda widziała wyraźnie że zaszła go nie w porę i że wolałby zostać ze swemi myślami niż z nią rozmawiać. Popatrzywszy nań długo, odeszła zwolna. Juljan spoglądał za odchodzącą. Z przyjemnością stwierdził kontrast między prostotą jej stroju a wczorajszym wykwintem. Różnica fizjognomji była
Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom II.djvu/59
Ta strona została uwierzytelniona.