Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom II.djvu/62

Ta strona została uwierzytelniona.

ocenić tej wzniosłej kobiety. Cóż za różnica, wielki Boże! A tutaj, co? Oschła i wyniosła próżność, wszystkie odcienie miłości własnej, i nic więcej.
Ruszono od stołu. — Nie dajmy nikomu zagarnąć pana Akademika, myślał Juljan. Zbliżył się doń gdy wszyscy przechodzili do ogrodu, przybrał słodką i pokorną minę i jął wtórować jego oburzeniom na powodzenie Hernaniego.
— Gdybyśmy żyli w czasach Bastylji!... rzekł.
— Wówczas nie odważyłby się! wykrzyknął Akademik z gestem godnym Talmy.
Patrząc na jakiś kwiat, Juljan przytoczył parę słów z Georgik Wergilego, wykrzykując że nic nie dorówna wierszom księdza Delille. Słowem, przymilał się Akadmikowi na wszystkie sposoby; poczem odezwał się najobojętniej: Widać panna de la Mole dostała spadek po jakim wuju i dlatego nosi żałobę.
— Jakto! należysz pan do tego domu, rzekł Akademik przystając, i nie znasz jej dziwactwa? W istocie, dziwi mnie, że matka pozwala na to; ale, mówiąc między nami, siła charakteru nie należy do głównych cnót w tym pałacu. Panna de la Mole góruje nad innymi w tym względzie i wodzi wszystkich na pasku. To dziś 30 kwietnia! — tu Akademik zatrzymał się, spoglądając na Juljana z wiele mówiącą miną. Juljan uśmiechnął się dwuznacznie.
— Co może być za związek między wodzeniem na pasku, czarną suknią a 30-ym kwietnia? pytał w duchu. Muszę być jeszcze tępszy niż mniemałem.
— Przyznam się... rzekł do Akademika wciąż pytająco.
— Przejdźmy się po ogrodzie, odparł ten, zachwycony że będzie miał sposobność rozwinąć dłuższe opowiadanie w wytwornym stylu. — Jakto! czy możliwe, abyś pan nie wiedział, co zaszło 30-go kwietnia 1574?
— Gdzie? spytał Juljan zdziwiony.
— Na placu de Grève.