Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom II.djvu/67

Ta strona została uwierzytelniona.

odpychał szorstko te zakusy. Jednego dnia, przerwał jej wręcz: Czy panna de la Mole życzy sobie coś rozkazać sekretarzowi ojca? spytał; winien jest wysłuchać jej rozkazów i spełnić je z szacunkiem, ale pozatem nie ma jej nic do powiedzenia. Nie bierze pensji za to, aby się jej spowiadał ze swych myśli.
Stosunek ten i towarzyszące mu wątpliwości rozprószyły nudę, jaką Juljan odczuwał stale we wspaniałym salonie, gdzie lękano się wszystkiego i gdzie z niczego nie wypadało żartować.
— Toby było zabawne, gdyby ona mnie kochała! Kocha czy nie, ciągnął w duchu Juljan, mam za powiernicę inteligentną dziewczynę, przed którą drży cały dom, najbardziej zaś margrabia de Croisenois. Ten młody człowiek tak uprzejmy, łagodny, dzielny, kojarzący wszystkie dary rodu i majątku, z których jeden tylko uczyniłby mnie tak szczęśliwym! Kocha się w niej do szaleństwa, ma ją zaślubić. Ileż listów wypisałem na zlecenie pana de la Mole do obu rejentów w sprawie ślubnego kontraktu! A ja, który, z piórem w ręku, czuję się tak podrzędną figurą, w dwie godziny później, tu, w tym ogrodzie, święcę tryumf nad tym uroczym człowiekiem; ostatecznie, sympatja jej do mnie bije poprostu w oczy. Może niecierpi w nim przyszłego męża: toby się dosyć godziło z jej dumą. Względy, jakie ma dla mnie, zawdzięczam roli powiernika, komparsa!
Ale nie; albo jestem szalony, albo ona durzy się we mnie; im bardziej jestem chłodny i pełen szacunku, tem bardziej ona szuka mego towarzystwa. Toby mogło być rozmyślne, udane; ale wszak widzę jak oczy jej się ożywiają, skoro zjawię się niespodzianie. Czyżby Paryżanki umiały do tego stopnia grać komedję? Ba, cóż! pozory są za mną, cieszmy się pozorami. Boże, jakaż ona piękna. Ileż uroku mają dla mnie te wielkie oczy, oglądane zbliska, kiedy tak na mnie patrzą! Cóż za różnica tej wiosny z zeszłym rokiem, kiedy żyłem tak nieszczęśliwy, trzymając się jedynie siłą charakteru pośród trzystu złych i plugawych obłudników! Byłem prawie równie nikczemny jak oni.