i lękiem; ale nazajutrz widziała w niem już tylko najwyższą pochwałę.
— W epoce gdy wszelka energja umarła, jego energja budzi w nich niepokój. Powtórzę Juljanowi powiedzenie brata; zobaczę co odpowie. Ale wybiorę chwilę, kiedy mu oczy błyszczą. Wówczas nie potrafi skłamać.
To byłby Danton! dodała po długiej zadumie. Więc dobrze: przypuśćmy, że rewolucja się zaczyna. Jaką rolę odegraliby Croisenois i brat? Wiadomo z góry: wzniosła rezygnacja. Byłyby z nich heroiczne barany, pozwalające się zarżnąć bez słowa. Jedyną ich obawą w chwili śmierci, byłoby to, aby nie uchybić dobremu tonowi. Mój Juljanek palnąłby w łeb jakobinowi któryby go przyszedł uwięzić, o ileby miał bodaj cień nadziei ocalenia. On się nie boi być w złym tonie; o, nie!
To ostatnie słowo pogrążyło ją w zadumie; budziło przykre myśli i odjęło jej całą śmiałość. Przypomniały się jej żarciki pp. de Caylus, de Croisenois, de Luz, brata. Wszyscy ci panowie zarzucali jednogłośnie Juljanowi minę księżą: pokorną i obłudną.
— Ależ, podjęła nagle z okiem błyszczącem radością, cierpkość i wytrwałość ich żarcików dowodzi, na przekór im, że jestto najwybitniejszy człowiek jaki pojawił się tej zimy. Cóż znaczą jego wady, śmieszności. Jest w nim coś wielkiego, co ich drażni, ich, zazwyczaj tak dobrych i pobłażliwych. Wiadomo, że jest biedny i że się kształci na księdza; oni mają epolety i nie potrzebują nauki; to wygodniej.
Mimo tego szpetnego czarnego ubrania i mimo tej księżej fizjognomji, którą biedny chłopiec musi mieć pod karą głodowej śmierci, charakter jego niepokoi ich, to pewna. A i tej księżej miny wyzbywa się, skoro tylko chwilę jesteśmy sami. A kiedy ci panicze powiedzą coś, co im się zdaje sprytne i oryginalne, czy pierwsze ich spojrzenie nie kieruje się na Juljana? Zauważyłam to doskonale. A mimo to, wiedzą, że on nigdy się do nich nie odezwie, o ile go nie zapytają. Zwraca się pierwszy jedynie do mnie. Uważa
Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom II.djvu/74
Ta strona została uwierzytelniona.