mnie za duszę wyższą. Na ich uwagi odpowiada tylko o tyle, o ile wymaga grzeczność. Natychmiast uderza w ton szacunku. Ze mną, dysputuje całemi godzinami; nie jest pewny swoich poglądów, póki spotkają się u mnie z najlżejszym bodaj zarzutem. Wreszcie, przez całą zimę nie było strzelaniny; jedynie słowami można było ściągnąć na siebie uwagę. Otóż, ojciec mój, człowiek wyższy, który wysoko wzniesie losy naszego domu, szanuje Juljana. Wszyscy inni nienawidzą go; nie gardzi nim nikt, z wyjątkiem dewotek, przyjaciółek matki.
Hrabia de Caylus miał, lub też udawał wielką namiętność do koni; spędzał życie całe w stajni, często nawet jadał tam śniadanie. Ta namiętność, w połączeniu z zasadą aby się nigdy nie śmiać, zyskała mu mir wśród przyjaciół: był to luminarz tego kółka.
Nazajutrz, skoro wszyscy młodzi, z wyjątkiem Juljana, skupili się za fotelem pani de la Mole, de Caylus, wspierany przez margrabiego de Croisenois i Norberta, zaatakował żywo pochlebny sąd Matyldy o Juljanie, i to bez żadnej racji, od pierwszego słowa. Zrozumiała doskonale grę i była zachwycona.
— Sprzymierzyli się wszyscy, myślała, przeciw genjalnemu chłopcu, który nie ma ani dziesięciu ludwików renty i który nie może im odpowiedzieć, chyba że jest pytany. Boją się go, w tem jego czarnem ubraniu. Coby dopiero było w epoletach.
Nigdy Matylda nie była tak olśniewająca. Od pierwszej zaczepki obsypała Caylusa i jego sprzymierzeńców sarkazmami. Zgasiwszy ogień żarcików, jakiemi próbowali się bronić świetni oficerowie, rzekła:
— Niech jutro jaki szlachetka z Franche-Comté spostrzeże się że Juljan jest jego naturalnym synem, niech mu da nazwisko i kilka tysięcy franków, za sześć tygodni będzie miał wąsy jak wy, panowie; za pół roku będzie oficerem huzarów jak wy, panowie. I wówczas tęgość jego charakteru przestanie być śmieszna. Wówczas, mój przyszły książe-panie, pozostanie ci wyłącznie dawny lichy argument: wyższość szlachty ze Dworu nad szlachtą z prowincji. Ale
Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom II.djvu/75
Ta strona została uwierzytelniona.