Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom II.djvu/76

Ta strona została uwierzytelniona.

co panu zostanie, jeśli zechcę pana przyprzeć do muru, jeśli przyjdzie mi ochota dać Juljanowi za ojca jakiegoś hiszpańskiego granda, jeńca wojennego w Besançon za Napoleona, który to grand, przez skrupuł sumienia, uznaje syna na łożu śmierci?
Wszystkie te domysły o nieprawem pochodzeniu wydały się pp. de Caylus i de Croisenois w złym guście; oto jedyne wrażenie, jakie odnieśli z wywodów Matyldy.
Słowa siostry były tak jasne, że Norbert, mimo iż tak przez nią zawojowany, przybrał poważną minę, niezbyt, trzeba to przyznać, odpowiednią dla jego uśmiechniętej i poczciwej fizjognomji. Odważył się rzec kilka słów.
— Czyś ty chory, mój drogi? odparła Matylda z poważną minką. Musi być z tobą bardzo źle, skoro odpowiadasz na żart morałami. Ty i morały! czyżbyś się ubiegał o posadę prefekta?
Urażona mina hrabiego de Caylus, zły humor Norberta i milcząca rozpacz pana de Croisenois zatarły się rychło w pamięci Matyldy. Musiała się zdobyć na postanowienie wobec myśli która przemożnie zawładnęła jej duszą.
— Juljan jest ze mną dość szczery, rzekła sobie; w jego wieku, na podrzędnem stanowisku, przy tej dręczącej go ambicji, można odczuwać potrzebę przyjaciółki. Jestem może tą przyjaciółką, ale nie widzę w tem miłości. Przy takim charakterze jak jego, wyznałby mi tę miłość.
Ta niepewność, te roztrząsania, wypełniły wszystkie chwile Matyldy. Po każdej rozmowie z Juljanem znajdowała nowe argumenty; nuda, która ją trapiła dotąd, pierzchła.
Jako córka wybitnego człowieka który mógł zostać ministrem i zwrócić duchowieństwu jego lasy, panna de la Mole była w Sacré-Coeur przedmiotem bezmiernych pochlebstw. Szkody, jakie stąd powstają, są nie do powetowania. Wmówiono w nią, że, dzięki swemu urodzeniu, bogactwu, powinna być szczęśliwsza od innych. Jestto źródło nudy monarchów oraz ich szaleństw.
Matylda nie uniknęła tego zgubnego oddziaływania. Mimo ca-