Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom II.djvu/77

Ta strona została uwierzytelniona.

łej inteligencji, dziesięcioletnie dziecko nie może się opancerzyć przeciw pochlebstwom całego klasztoru, i to tak uzasadnionym na pozór.
Z chwilą gdy orzekła że kocha Juljana, przestała się nudzić. Codzień czuła się szczęśliwsza, że zdobyła się na wielkie uczucie. — To niebezpieczna zabawka, myślała. Tem lepiej! och, tem lepiej!
Bez wielkiej namiętności, umierałam z nudy w najpiękniejszym okresie życia, między szesnastym a dwudziestym rokiem. Straciłam już najlepsze lata, słuchając zrzędzenia matczynych przyjaciółek, które w 1792 w Koblencji nie były podobno tak surowe jak ich dzisiejsze morały.
Gdy Matylda brnęła w tych niepewnościach, Juljan nie mógł zrozumieć przeciągłych spojrzeń, które, raz po raz, zatrzymywały się na nim. Zauważył jedynie chłód hrabiego Norberta, oraz wyniosłość pp. de Caylus, de Luz i de Croisenois. Był do tego przyzwyczajony. Nieszczęście to spadało nań zazwyczaj po jakimś wieczorze, na którym zwrócił na siebie uwagę więcej niż przystało. Gdyby nie uprzejmość Matyldy, oraz gdyby nie ciekawość jaką w nim budziło to wszystko, wyrzekłby się towarzystwa młodych elegantów, kiedy po obiedzie udawali się do ogrodu za panną de la Mole.
— Tak, niepodobna się mylić, powiadał sobie Juljan, panna de la Mole patrzy na mnie w osobliwy sposób. Ale, nawet kiedy jej piękne oczy otwierają się dla mnie z największem wylaniem, widzę w nich zawsze jakiś cień śledztwa, chłodu i złośliwości. Czy możliwe, aby to była miłość? Cóż za różnica z oczami pani de Rênal!
Raz, po obiedzie, Juljan, który udał się za panem de la Mole do gabinetu, wrócił szybko do ogrodu. Zbliżając się bez zastanowienia do grupy otaczającej Matyldę, zasłyszał kilka słów dość głośnych. Panna de la Mole spierała się o coś z bratem. Juljan usłyszał dwa razy swoje imię. Postąpił bliżej; zapanowało milczenie i daremnie, silono się je przerwać. Panna de la Mole i jej brat