Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom II.djvu/90

Ta strona została uwierzytelniona.

Nazajutrz, wczesnym rankiem, Juljan wyszedł niepostrzeżenie z pałacu, ale wrócił przed ósmą.
Ledwie się znalazł w bibljotece, panna de la Mole zjawiła się w progu. Oddał jej odpowiedź. Uważał że powinien do niej przemówić; była przynajmniej wyborna sposobność; ale panna nie chciała słuchać; wyszła. Juljan był uszczęśliwiony, nie wiedziałby co mówić.
Jeśli to wszystko nie jest zabawką ułożoną z hrabią Norbertem, jasne jest, że to mój oziębły wzrok rozpalił pocieszną miłość w tej arystokratycznej pannie. Byłbym skończony dudek, gdybym sobie dał zawrócić w głowie tej jasnowłosej lali.
Pod wpływem tych rozważań, Juljan stał się jeszcze chłodniejszy i bardziej wyrachowany niż wprzódy.
W bitwie która się gotuje, dodał, duma będzie niby wyniosły pagórek, stanowiący jej obronną pozycję. Na tym terenie trzeba manewrować. Źle zrobiłem zostając w Paryżu; ta odwłoka poniża mnie i wystawia na sztych, jeśli to wszystko jest tylko gra. Jakiemż niebezpieczeństwem groził ten wyjazd? Ja sobie drwiłem z nich, jeśli oni drwili sobie ze mnie; a jeżeli jej sympatja jest szczera, pomnożyłbym ją tem stokrotnie.
List panny de la Mole dostarczył próżności Juljana tak żywych wzruszeń, że, ciesząc się tem co się stało, zapomniał rozważyć korzyści wyjazdu.
Nieszczęściem jego charakteru było to, że był zbyt wrażliwy na własne błędy. Ta omyłka podrażniła go bardzo; nie myślał już prawie o nieprawdopodobnym tryumfie który poprzedził tę drobną chybę, kiedy, około dziewiątej, panna zjawiła się w progu, rzuciła mu list i uciekła.
Zdaje się, że to będzie romans w listach, rzekł podnosząc list. Nieprzyjaciel robi fałszywy ruch, oszańcuję się oziębłością i cnotą.
Matylda prosiła go o stanowczą odpowiedź; list jej miał akcent bólu, który pomnażał radość Juljana. Zrobił sobie tę przyjemność, aby, przez dwie stronice, wodzić w ciemnościach osoby