Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom II.djvu/93

Ta strona została uwierzytelniona.

pierwsze piętro! wszyscy będą mieli czas mnie oglądać, nawet z sąsiedztwa. Ładnie będę wyglądał na tej drabinie!
Juljan udał się do siebie i, pogwizdując, zaczął pakować walizę. Zdecydowany był jechać, nawet nie odpowiadając.
Ale to roztropne postanowienie nie wróciło mu spokoju. — Gdyby przypadkiem, rzekł nagle do siebie, Matylda działała z dobrą wiarą! wówczas odegrałbym rolę skończonego tchórza. Ja nie jestem urodzony, trzeba mi tęgich przymiotów, płatnych gotówką, nie na kredyt czyjejś życzliwości, trzeba czynów!
Kwadrans bił się z myślami. — Na co przeczyć? rzekł wreszcie; będę w jej oczach tchórzem. Tracę nietylko najświetniejszą ozdobę arystokracji, jak o niej mówiono na balu, ale, prócz tego, boską przyjemność zwycięstwa nad margrabią de Croisenois, synem księcia, dziedzicem jego mitry. Uroczy młodzian, posiadający wszystkie przymioty, których mnie zbywa; dowcip, urodzenie, majątek...
Wyrzut ten ścigałby mnie całe życie nie z powodu niej, tyle jest ładnych kobiet...

......Lecz honor jest jeden!

powiada stary don Diego. Otóż, tutaj, jasno i wyraźnie, cofam się przed pierwszem niebezpieczeństwem! które się nastręcza; pojedynek z panem de Beauvoisis, to był żart! Tu sprawa zupełnie inna. Mogę być ustrzelony przez lokaja, ale to najmniejsza: mogę być zniesławiony!
I o zaczyna być poważne, mój chłopcze, dodał wesoło przedrzeźniając gaskoński akcent. Tu idzie o honor. Nigdy biedaczyna, rzucony przez los równie nisko jak ja, nie odnajdzie takiej sposobności; będę miał sukcesy, ale ot, pokątne...
Zastanawiał się długo, przechadzał się szybkim krokiem, zatrzymując się od czasu do czasu. W pokoju znajdował się marmurowy biust kardynała Richelieu, na który, mimowoli, Juljan zwracał spojrzenie. Biust ten zdawał się nań patrzeć surowo, jakgdyby