Strona:PL Stendhal - Kroniki włoskie.djvu/106

Ta strona została przepisana.

rzy, w orszaku czterech dobrze uzbrojonych sług, mając przed sobą pazia z zapalonemu pochodniami, wracali z Castel Gandolfo, miasteczka położonego w pobliżu nad jeziorem. Aby przepuścić kochanków, obaj Campireali i ich ludzie ustawili się po obu stronach tej drogi szerokiej może na osiem stóp. Jakiemż byłoby szczęściem dla Heleny, gdyby ją poznano! Zginęłaby od kuli z ręki ojca lub brata, męka jej trwałaby tylko chwilę; ale niebo zrządziło inaczej.
Dodają jeszcze jeden szczegół tego osobliwego spotkania, który pani Campireali, dożywszy późnej starości, niemal stuletnia, opowiadała jeszcze niekiedy w Rzymie, w przytomności poważnych osób, które, również sędziwe, powtórzyły mi go, kiedy moja nienasycona ciekawość wypytywała je w tym przedmiocie, a także w wielu innych:
„Fabio Campireali, młodzieniec hardy swą odwagą i niosący się bardzo górnie, zauważywszy że młody mnich nie pozdrowił ani ojca ani jego, wykrzyknął:
— A to mi ladaco mniszek hardy! Bóg ich wie, co oni tam obaj idą robić za klasztorem o tak późnej godzinie! Miałbym djablą ochotę uchylić im kapturów; zobaczylibyśmy ich miny.
„Na te słowa, Juljan ścisnął puginał pod habitem i przeszedł między Fabia i Helenę. Znalazł się od Fabia o niecałą stopę; ale niebo zrządziło inaczej i uśmierzyło cudem wściekłość dwóch młodzieńców, którzy niebawem mieli spotkać się z tak bliska“.
W procesie, który później wytoczono Helenie Campireali, chciano przedstawić tę nocną wyprawę jako dowód zepsucia: był to obłęd młodego serca, płonącego szaloną miłością, ale to serce było czyste.

III

Trzeba wiedzieć, że Orosiniowie, wiekuiści współzawodnicy Colonnów i wszechpotężni wówczas w okolicy Rzymu, kazali świeżo trybunałom skazać na śmierć bogatego rolnika, Baltazara Bandini,