ją światło. Ponieważ fale te, mniej lub więcej nadgryzione czasem, powodują znaczne nierówności gruntu, przeto, aby oszczędzić gościńcowi mnóstwa niepotrzebnych wzniesień i spadków, wyżłobiono drogę w lawie, tak iż często znajduje się ona o kilka stóp poniżej poziomu lasu.
W pobliżu miejsca obranego przez księcia Colonnę na atak, znajdowała się polana zarośnięta murawą; z jednego brzegu polanę tę przecinał gościniec. Następnie droga wchodziła w las, który, pełen głogów i krzewów, był w tem miejscu zupełnie nie do przebycia. Fabrycy pomieścił swoich po obu stronach, o sto kroków od gościńca. Na znak księcia, każdy wieśniak nałożył kaptur i ustawił się z muszkietem za kasztanem; żołnierze księcia zajęli pozycje najbliżej drogi. Chłopi otrzymali wyraźny rozkaz nie strzelać aż po żołnierzach, ci zaś mieli dać ognia gdy nieprzyjaciel będzie o dwadzieścia kroków. Fabrycy kazał ściąć na prędce ze dwadzieścia drzew, które, rzucone przez drogę dość ciasną w tem miejscu i zarytą na trzy stopy w ziemię, zatarasowały ją zupełnie. Kapitan Ranucy z pięciomaset ludźmi tworzył przednią straż; miał rozkaz atakować dopiero kiedy usłyszy pierwsze strzały od strony drzew zamykających drogę. Kiedy Fabrycy Colonna ujrzał iż żołnierze jego i stronnicy siedzą każdy za swojem drzewem, dobrze rozmieszczeni i pełni ducha, wypuścił się galopem ze swą konnicą, w której wyróżniał się Juljan Branciforte. Książę wziął się na prawo dróżką, wiodącą na skraj polany.
Zaledwie książę się oddalił, ujrzano z daleka, na drodze z Valmontone, oddział konnych; byli to zbiry, barigel eskortujący Bandiniego oraz cała jazda Orsinich. Wśród nich znajdował się Baltazar Bandini, w otoczeniu czterech katów przybranych czerwona; mieli rozkaz wykonać wyrok najwyższych sędziów i utrupić Bandiniego, w razie gdyby widzieli iż stronnicy Colonnów chcą go oswobodzić.
Skoro kawalerja Colonny przybyła na skraj polany, rozległy się pierwsze strzały z zasadzki. Natychmiast książę wypuścił swoją
Strona:PL Stendhal - Kroniki włoskie.djvu/109
Ta strona została przepisana.