Strona:PL Stendhal - Kroniki włoskie.djvu/11

Ta strona została skorygowana.

siała być Wielka Armja Napoleona! Porównajmy teorje Stendhala, który zresztą w praktyce dość był od nich odległy, będąc sam całe życie raczej sentymentalnym kochankiem, z bohaterami Balzaka, rozbitkami napoleonizmu, Filipem Bridau, Maksencjuszem Gilet[1].
Ale ten rys obyczajowy obchodzi tu Stendhala tylko mimochodem. Pięć kronik włoskich ma za bohaterki pięć kobiet; medaljony ich rzeźbi rylcem świadomego artysty.
Rola Stendhala jako pisarza jest tu dość osobliwa. Stara się, aby go jaknajmniej było znać. W pełni Romantyzmu, mając w ręku te tematy jak gdyby stworzone na to aby pobudzić romantyczną wyobraźnię, sili się zostać oschłym kronikarzem. Całe stronice tłumaczy wręcz (stylem, jak zawsze, dość niedbałym) z włoskiego oryginału: ledwie tu i owdzie jakieś dotknięcie, linja, potrzebne dla wydobycia energji rysów; czasem przed rozpoczęciem opowiadania pozwoli sobie na małą rozprawkę, zawsze pełną oryginalnych myśli. Oddalił się nieco od tej bezosobistej oschłości stylu w najdłuższej z kronik, w Ksieni z Castro; i oto staje się nam jasne, dlaczego Stendhal miał rację tak się bronić wiejącemu ze wszystkich stron wiatrowi Romantyzmu: w tym bowiem utworze nie zdołał istotnie uniknąć romantycznego ukoloryzowania tematu.

Cztery kroniki włoskie sięgają doby Renesansu; piątą, Vanina Vanini, zaczerpnął pisarz z współczesności. Stanowi ona łącznik pomiędzy Włochami dawnemi, a temi które Stendhal znał osobiście; zarazem stanowi łącznik pomiędzy Stendhalem-kronikarzem a Stendhalem-poetą, który stworzył jedną z najenergiczniejszej narysowanych swoich postaci, ową księżnę Sansverina w Pustelni parmeńskiej. Tak więc, Kroniki włoskie stanowią nieodzowny prawie przyczynek do zrozumienia Stendhala jako powieściopisarza i jako wyznawcy owej filozofji, którą on sam ochrzcił mianem beylizmu. A ducha tych Kronik, bezosobistych napozór, oszczędnych w wyrazie aż do przesady, odnajdziemy w utworach niejednego z jego

  1. Balzac, Kawalerskie gospodarstwo.