wiesz, że mam charakter słaby, tchórzliwy, bardzo godny wzgardy; przyznaję, drogi aniele. Ale wyobraź sobie ten widok: matka, zalana łzami, niemal klęcząca przede mną. Niepodobna mi było nie wyznać jej, że jest coś, co mi broni spełnić jej prośby; a skoro raz słabość moja wyrzekła niebaczne słowo, nie wiem co się stało, ale było mi wręcz niepodobieństwem nie opowiedzieć wszystkiego co zaszło. O ile mogę sobie przypomnieć, mam wrażenie, że dusza moja, wyzuta z wszelkiej siły, potrzebowała rady. Spodziewałam się znaleźć ją w słowach matki... Zapomniałam, drogi mój, że ta ukochana matka nie może być twoją sojuszniczką. Zapomniał ani o mym pierwszym obowiązku, którym jest słuchać cię. Widocznie nie jestem zdolna do prawdziwej miłości, która, jak powiadają, wyższa jest nad wszystkie próby. Gardź mną, Juljanie, ale, na imię Nieba, nie przestań mnie kochać. Wykradnij mnie, jeśli możesz, ale oddaj mi.tę sprawiedliwość, iż, gdyby matki nie było w klasztorze, najstraszliwsze niebezpieczeństwo, hańba nawet nic nie wzbroniłyby mi usłuchać twych rozkazów. Ale matka jest tak dobra! tak rozumna! tak szlachetna! Przypomnij sobie, co ci opowiadałam niegdyś; gdy ojciec wpadł do mego pokoju, matka ocaliła twoje listy, których nie miałam już sposobu ukryć; następnie, gdy niebezpieczeństwo minęło, oddała mi je nie czytając, bez słowa wymówki. I całe życie była dla mnie taka jak w owej straszliwej chwili. Sam widzisz, czym powinna ją kochać, a mimo to, w chwili gdy piszę do ciebie — cóż za okropne wyznanie! — mam uczucie że jej nienawidzę. Oznajmiła że z powodu gorąca chce spać w ogrodzie; słyszę uderzenia młotków, ustawiają właśnie namiot, niepodobna nam widzieć się tej nocy. Lękam się nawet że sypialnia zamknięta jest na klucz, zarówno jak drzwi na kręconych schodkach: rzecz, której nie robiono nigdy. Ostrożności te nie pozwoliłyby mi zejść do ogrodu, gdybym nawet chciała to uczynić, aby ułagodzić twój gniew. Och! jakżebym się oddała tobie w tej chwili, gdybym mogła! jakbym pobiegła do owego kościoła, gdzie nas mają połączyć!...“
Strona:PL Stendhal - Kroniki włoskie.djvu/129
Ta strona została przepisana.