Wyjął klucz i wsunąwszy rękę przez kratę, otworzył bramę, ku rozpaczy siostrzyczki, która padła na kolana i jęła odmawiać Ave Maria wołając że to świętokradztwa. Jeszcze w tej chwili Juljan powinien był uciszyć dziewczynę, ale nie miał odwagi: któryś z jego ludzi zatkał jej usta.
W tej chwili Juljan usłyszał wystrzał z muszkietu za sobą. Hugo zdołał otworzyć bramę, reszta żołnierzy wchodziła pocichu, kiedy jeden ze straży, mniej pijany od innych, zbliżył się do okna i zdumiony że widzi kurytarz pełen ludzi, zaczął kląć i wykrzykiwać że ich nie przepuści. Trzeba było nie odpowiadać i iść dalej ku żelaznej bramie; tak uczynili pierwsi żołnierze, ale ten który szedł na ostatku — jeden ze zwerbowanych popołudniu wieśniaków — wypalił z pistoletu do ciury, który wykrzykiwał przez okno, i zabił go. Ten strzał w ciemną noc oraz krzyki pijaków na widok padającego kamrata, zbudziły żołnierzy klasztornych, którzy, spędzając tę noc w łóżku, nie mogli pokosztować Hugonowego winka. Ośmiu czy dziesięciu bravi skoczyło wpółnago na chodnik i jęli ostro nacierać na oddziałek Juljana.
Jak rzekliśmy, hałas ten rozpoczął się w chwili gdy Juljan otworzył bramę żelazną. Na czele dwóch żołnierzy skoczył w ogród biegnąc ku drzwiczkom wiodącym na schody oddziału pensjonarek; ale przyjęto go kilkoma strzałami. Dwaj żołnierze padli, on sam dostał kulę w prawe ramię. Strzały te oddali ludzie signory Campireali, którzy z jej rozkazu nocowali w ogrodzie, otrzymawszy szczególne pozwolenie biskupa. Juljan pobiegł sam ku znanym sobie drzwiczkom, które wiodły na schody pensjonarek. Potrząsnął niemi z całych sił, ale były mocno zamknięte. Rozejrzał się za swemi ludźmi, ale nie odpowiedzieli nic, konali. W ciemności Juljan natknął się na trzech pachołków pani Campireali; obronił się puginałem.
Pobiegł z powrotem przez sień do żelaznej bramy aby wołać swoich ludzi; drzwi były zamknięte: ogrodnicy, zbudzeni dzwonkiem siostrzyczki, założyli wrzeciądze i zamknęli je na kłódki...
Strona:PL Stendhal - Kroniki włoskie.djvu/136
Ta strona została przepisana.