wdzieję biały welon; ośm lat mieszkania w klasztorze bez jednego dnia przerwy daje mi prawo do półrocznego opustu. Dyspensy nie odmawia się, to kosztuje czterdzieści talarów.
„Pozostaję z całym szacunkiem, czcigodna pani matko, etc“.
List ten przepełnił radością signorę Campireali. Otrzymała go w chwili gdy sobie żywo wyrzucała iż oznajmiła córce śmierć Juljana; nie wiedziała jak się skończy jej głęboka melancholja, przewidywała jakieś szaleństwo; bała się wręcz aby córka nie zechciała oglądać w Meksyku miejsc gdzie rzekomo padł Branciforte; wówczas, przejeżdżając przez Madryt, łatwo dowiedziałyby się o prawdziwem nazwisku pułkownika Lizzara. Z drugiej strony, to, o co córka prosiła ją w liście, to była rzecz najtrudniejsza, a nawet, można powiedzieć, najniedorzeczniejsza w świecie. Młoda dziewczyna nie będąc nawet zakonnicą, znana jedynie z szalonej — podzielanej może! — miłości bandyty, miała stanąć na czele klasztoru, gdzie każdy magnat rzymski miał jakąś krewniaczkę! Ale, myślała signora Campireali, powiadają, że każdy proces można wytoczyć a tem samem wygrać. Jakoż, w odpowiedzi swojej, Wiktorja Carafa dała pewne nadzieje córce, która zazwyczaj miała zachcenia niedorzeczne, ale wzamian zapominała o nich bardzo łatwo. Wieczorem, zbierając wiadomości o wszystkiem co zdaleka lub zbliska mogło tyczyć klasztoru w Castro, dowiedziała się, że, od kilku miesięcy, przyjaciel jej, kardynał Santi-Quatro, jest wielce zgryziony: pragnął wydać bratanicę za don Oktawa Colonna, starszego syna księcia Fabrycego, o którym tak często była mowa w tem opowiadaniu. Książę ofiarował mu swego drugiego syna, don Lorenza, ponieważ, dla załatania jego fortuny, mocno wyszczerbionej w wojnie, którą król Neapolu i papież, wreszcie pogodzeni, wydali zbójcom z lasów Faggiola, trzeba było aby żona starszego syna wniosła domowi Colonna sześćset tysięcy piastrów (3.210.000 fr.) posagu. Otóż, kardynał Santi-Quatro, nawet wywłaszczając w najdzikszy sposób innych krewnych, nie mógł ofiarować więcej niż trzysta ośmdziesiąt do czterystu tysięcy talarów.
Strona:PL Stendhal - Kroniki włoskie.djvu/151
Ta strona została przepisana.