Strona:PL Stendhal - Kroniki włoskie.djvu/190

Ta strona została przepisana.

znaniach i sam nie wiedział co mówi. Zawołano zbirów którzy go podciągnęli na nowo; po długim czasie poprosił aby go spuszczono.
— To prawda, rzekł, że wchodziłem do pokoju księżnej o tak późnej godzinie; ale to dlatego że się kochałem z Djana Brancaccio, damą dworu Jej Dostojności, której obiecałem małżeństwo i która przyzwoliła mi wszystko z wyjątkiem rzeczy przeciwnych czci.
Odprowadzono Marcelego do więzienia; postawiono mu do oczu kapitana i Djanę, która zaprzeczyła wszystkiemu.
Następnie odprowadzono Marcelego do sali; kiedyśmy byli blisko drzwi, Marceli rzekł:
— Wasza Dostojność, książę pamięta, że przyrzekł mnie darować życiem, jeśli powiem całą prawdę. Nie trzeba mnie brać na sznur, powiem wszystko.
Zaczem, zbliżył się do księcia i ledwie słyszalnym głosem wyznał, jako prawdą jest, że go księżna obdarzała swojemi względami. Na te słowa, książę rzucił się na Marcelego i ugryzł go w policzek; poczem wydobył sztylet i ujrzałem że chce ugodzić winnego. Rzekłem wówczas, że byłoby dobrze, aby Marceli napisał własną ręką to co wyznał, i że to pismo posłużyłoby za usprawiedliwienie Jego Dostojności. Weszliśmy do sali, gdzie znajdował się przybór do pisania; ale sznur tak zranił Marcelego w ramię i w rękę że zdołał tylko napisać te słowa: „Tak, zdradziłem mego pana; tak, skalałem jego cześć!“
Książę czytał w miarę jak Marceli pisał. W tej chwili rzucił się na Marcelego i zadał mu trzy ciosy sztyletem, które Marcelemu odjęły życie. Djana Brancaccio stała tam o trzy kroki, wpół żywa, i żałowała z pewnością tysiąc razy tego co uczyniła.
— Kobieto niegodna swego szlachetnego urodzenia! wykrzyknął książę; ty, jedyna przyczyno mojej hańby, nad którą pracowałaś iżby ci służyła do twoich plugawych uciech! Musisz otrzymać nagrodę za wszystkie swoje zdrady.