Strona:PL Stendhal - Kroniki włoskie.djvu/200

Ta strona została przepisana.

śli które zaprzątały świat pod berłem Sykstusa Piątego (1585) nie barwił się odblaskiem nowoczesnej literatury oraz pojęciami naszej epoki, wyzutej z przesądów.
Nieznajomy autor rękopisu jest to osobistość wielce oględna: nie sądzi nigdy faktu, nie komentuje go nigdy; jedynym jego celem jest prawda. Jeśli czasem jest — bezwiednie zresztą — malowniczy, to stąd, iż około r. 1585 próżność nie otaczała wszystkich ludzkich postępków aureolą przesady; każdy mniemał, iż, aby oddziałać na drugich, trzeba się wyrażać możliwie jasno. Około r. 1585, wyjąwszy błaznów trzymanych na dworach, lub wyjąwszy poetów, nikt nie silił się na powab słów. Nie powiadano jeszcze: „Umrę u twoich stóp, Najjaśniejszy Panie“, posyłając po konie pocztowe aby drapnąć; był to może jedyny rodzaj zdrady, który nie był przyjęty. Mówiono mało, i każdy dawał niezmierne baczenie na to co doń mówiono.
Tak więc, łaskawy czytelniku, nie szukaj tu stylu żywego, błyskotliwego, strojnego aluzjami do modnych uczuć; nie spodziewaj się zwłaszcza porywających wzruszeń romansu George Sand; ta wielka pisarka zrobiłaby arcydzieło z życia i nieszczęść Wiktorji Accoramboni. Szczere opowiadanie, które ci przedkładam, może mieć jedynie skromne zalety kroniki. Kiedy przypadkiem, jadąc sam o zmroku kolaską pocztową, zechce się ktoś zadumać nad tajemnicami serca ludzkiego, będzie mógł osnuć swoje sądy dokoła szczegółów tej historji. Autor mówi wszystko, tłumaczy wszystko, nie zostawia nic wyobraźni czytelnika: spisał to w dwanaście dni po śmierci bohaterki.
Wiktorja Accoramboni urodziła się z wielce szlachetnej rodziny, w Agubio w księstwie Urbino. Od dzieciństwa zwracała uwagę rzadką pięknością; ale piękność ta była najmniejszym jej urokiem. Nie brakło jej żadnej z zalet, które mogą zyskać podziw młodej dziewczynie wysokiego rodu; ale, wśród tylu przymiotów, najgodniejszy uwagi, niemal — można rzec — graniczący z cudem, był jakiś nieodparty wdzięk, od pierwszego wejrzenia jednający jej