ja jest pewna; ale ocalisz mi życie, jeśli pokażesz legatowi kartkę którą skreśliłam.
Wszystko odbyło się cudownie. Strach legata sprawił, że zachował się nie po pańsku. Pozwolił kobiecinie, która żądała posłuchania, zjawić się przed nim w masce, ale pod warunkiem, że ręce będzie miała związane. W ten sposób wprowadzono sklepikarkę przed oblicze dostojnika, który oszańcował się za olbrzymim stołem, przykrytym zielonem suknem.
Legat odczytał pismo zawarte w książce do modlenia, trzymając ją daleko od siebie, z obawy subtelnej trucizny. Oddał książkę sklepikarce i nie kazał jej śledzić. W niespełna trzy kwadranse po rozstaniu z kochankiem, Vanina, ujrzawszy że jej dawna pokojówka wraca, pośpieszyła znów do Pietra, sądząc iż odtąd posiadła go wyłącznie dla siebie. Oznajmiła mu, że w mieście jest niezwykły ruch; widać było patrole karabinierów w ulicach gdzie nie zjawiali się nigdy.
— Posłuchaj mnie, dodała, jedźmy natychmiast do San Nicolo.
Missirilli zgodził się. Dostali się pieszo do powozu księżniczki, w którym jej duenna, dyskretna i dobrze opłacana powiernica, czekała o pół mili za miastem.
Znalazłszy się w zamku San Nicolo, Vanina, zaniepokojona swoim szalonym krokiem, zdwoiła tkliwość dla kochanka. Ale, kiedy mu mówiła o swej miłości, miała uczucie że gra komedję. Zdradzając go w wilję, zapomniała o wyrzutach. Tuląc kochanka, powiadała sobie:
— Wystarczy by mu powiedziano jedno słowo, aby mnie znienawidził natychmiast i na zawsze.
W nocy wszedł nagle do pokoju jeden ze służących Vaniny. Człowiek ten był karbonarjuszem bez jej wiedzy: Missirilli miał tedy dla niej tajemnice, nawet co do takich szczegółów. Zadrżała.
Człowiek ten przyszedł ostrzec Pietra, że tej nocy otoczono w Forli domy dziewiętnastu karbonarjuszów i uwięziono ich w chwili gdy wracali z vente. Mimo że ich zaskoczono niespodzia-
Strona:PL Stendhal - Kroniki włoskie.djvu/63
Ta strona została przepisana.