nie, dziewięciu uciekło. Dziesięciu zdołali karabinierzy doprowadzić do cytadeli. Wchodząc, jeden z nich rzucił się w głęboką studnię i zabił się.
Vanina słuchała pół przytomna; szczęściem Missirilli nie zauważył tego: byłby wyczytał zbrodnię w jej oczach.
— W tej chwili, dodał służący, załoga Forli obstawiła sznurkiem wszystkie ulice. Żołnierz stoi od żołnierza tak blisko, że mogą z sobą rozmawiać. Mieszkańcom nie wolno przejść z jednej strony ulicy na drugą, poza miejscem gdzie stoi oficer.
Skoro ten człowiek wyszedł, Piętro zadumał się.
— Nic się nie da zrobić w tej chwili, rzekł wreszcie.
Vanina była wpół żywa; drżała pod spojrzeniem kochanka.
— Co się z tobą dzieje? rzekł.
Poczem zaczął myśleć o czem innem i przestał na nią patrzeć. Około południa ośmieliła się rzec:
— Oto znów jedna vente odkryta; sądzę że na jakiś czas dasz temu pokój.
— Najzupełniej, odparł Missirilli z uśmiechem, od którego zadrżała.
Wybrała się z nieodzowną wizytą do proboszcza w San Nicolo, może szpiega jezuitów. Kiedy o szóstej wróciła na obiad, pokoik, w którym ukrywał się jej kochanek, był pusty. Oszalała, jęła go szukać po całym domu; nie było go. Zrozpaczona wróciła do pokoiku, wówczas dopiero spostrzegła list; przeczytała:
„Idę oddać się w ręce legata; zwątpiłem o naszej sprawie, niebo jest przeciw nam. Kto nas zdradził? zapewne nędznik który się rzucił do studni. Skoro życie moje jest bezpożyteczne dla biednych Włoch, nie chcę aby moi towarzysze, widząc że mnie jednego nie uwięziono, mogli sobie wyobrazić że ich zdradziłem. Żegnaj; jeśli mnie kochasz, myśl jak mnie pomścić. Zgub, zdław nikczemnika który nas zdradził, choćby to był mój ojciec“.
Strona:PL Stendhal - Kroniki włoskie.djvu/64
Ta strona została przepisana.