Strona:PL Stendhal - Kroniki włoskie.djvu/71

Ta strona została przepisana.

Minister, wielce zdziwiony, podziękował bratanicy i uczynił jej nadzieje co do ocalenia Pietra.
— Dobiliśmy targu! wykrzyknęła Vanina, a oto nagroda, dodała ściskając go.
Minister przyjął nagrodę.
— Trzeba ci wiedzieć, droga Vanimo, dodał, że ja nie lubię krwi. Zresztą — mimo że w twoich oczach mogę się wydawać stary — jestem jeszcze młody, i mogę doczekać epoki, w której wylana dzisiaj krew będzie plamą.
Biła druga, kiedy monsignor Catanzara odprowadził Vaninę do furtki.
Kiedy w dwa dni później minister zjawił się u papieża, dość zakłopotany krokiem który miał podjąć, Jego Świątobliwość rzekł:
— Przedewszystkiem, kochany Catanzara, mam cię prosić o łaskę. Jednego z tych karbonarjuszów z Forli skazaliście na śmierć, ta myśl nie daje mi spać; trzeba ocalić tego człowieka.
Minister, widząc że intencje papieża są stanowcze, zaczął wynajdywać trudności, wreszcie napisał dekret motu proprio, który papież, wbrew zwyczajowi, podpisał.
Vaninie przyszło na myśl że zdobędzie może ułaskawienie dla swego kochanka, ale że go będą próbowali otruć. Już poprzedniego dnia Missirilli otrzymał od księdza Cari, swego spowiednika, kilka paczek sucharów, z ostrzeżeniem, aby nie tykał pokarmów dostarczonych przez zarząd więzienia.
Dowiedziawszy się, że karbonarjuszów forleńskich mają przewieźć do zamku San Leo, Vanina spróbowała ujrzeć Pietra po drodze, w Citta Castellana; przybyła do tego miasta na dobę przed więźniami; zastała tam księdza Cari, który ją poprzedził o kilka dni. Uzyskał u dozorcy, że Missirilli będzie mógł wysłuchać mszy św. o północy w kaplicy więziennej. Posunięto się dalej: jeżeli Missirilli zgodzi się aby mu związano ręce i nogi łańcuchem, dozorca cofnie się aż do drzwi kaplicy, w ten sposób aby wciąż widzieć