wiła się w sposób którego rozsądek nie mógłby pochwalić. Trzy miesiące nie upłynęło, jak pan Campireali spostrzegł, że Juljan Branciforte przechadza się zbyt często pod oknami jego pałacu (który istnieje jeszcze w połowie wielkiej ulicy, wiodącej ku jezioru).
Obyczaje wówczas były szorstkie i szczere, zgodne z wolnością republikańską; polor monarchji nie zdławił jeszcze gwałtownych namiętności. Widać to jasno w postępku pana Campireali. Tegoż dnia w którym uderzyła go częsta obecność młodego Branciforte, ozwał się w te słowa:
„Jak ty śmiesz włóczyć się bezustanku pod domem i zaglądać bezczelnie w okna mojej córki, ty który nie masz nawet w co się odziać? Gdybym się nie obawiał, że sąsiedzi źle sobie wytłumaczą mój postępek, dałbym ci trzy cekiny, abyś poszedł do Rzymu kupić sobie przyzwoite ubranie. Przynajmniej moich oczu i oczu mojej córki nie obrażałby tak często widok twoich łachmanów“.
Ojciec Heleny przesadzał zapewne: suknie młodego Branciforle to nie były łachmany; były sporządzone z bardzo prostego materjału; ale, mimo że czyste i często szczotkowane, trzeba przyznać, że wygląd ich zdradzał długie użycie. Juljan był tak strapiony wymówkami pana Campireali, że nie pojawił się już za dnia pod domem.
Jak wspomnieliśmy, dwie arkady, szczątek starożytnego wodociągu, służące za główną ścianę domkowi wzniesionemu przez ojca Juljana i zostawionemu w spadku, leżały o niespełna sześćset kroków od Albano. Aby się dostać do nowego miasta, Juljan musiał przechodzić koło pałacu Campireale; toteż Helena zauważyła rychło nieobecność tego szczególnego młodzieńca, który, jak szeptały jej przyjaciółki, zerwał wszelkie inne stosunki, aby się cały oddać szczęściu patrzenia na nią.
Pewnego letniego wieczora, koło północy, okno Heleny było otwarte; młoda dziewczyna oddychała powiewem od morza, który bardzo dobrze było czuć na wzgórzu Albano, mimo że miasto dzie-
Strona:PL Stendhal - Kroniki włoskie.djvu/89
Ta strona została przepisana.