a niehumor ten przeszedł w gniew, kiedy ujrzała że Lamiel, zostawszy sama we wsi, nie raczy zajść do zamku aby jej złożyć wizytę.
Dziewczyna nie myślała o tem wcale, zajęta ukrywaniem szalonej radości jaka ją pochłaniała; co rano, przy obudzeniu, doświadczała nowej przyjemności powtarzając sobie, że już nie jest w tym wspaniałym zamku, gdzie wszyscy byli starzy i gdzie na dwadzieścia słów ośmnaście było naganą. Obecnie, jedyną jej przykrością było pisywać codziennie do księżnej. Skoro tylko pozwoliła trochę bujać myślom, listy jej stawały się mniej poprawne; ale doprawdy nie miała cierpliwości aby je przepisywać. Myślała przez chwilę o grzecznych upomnieniach do jakich to zaniedbanie da powód; potem odpędzała szybko wszystkie przykre myśli. Obawa tej krytyki łączyła wspomnienie tej tak miłej dla niej księżnej z obrazem panny Anzelmy i innych przykrości pałacowych. Razem wziąwszy, w dziesięć dni po opuszczeniu zamku, został w duszy Lamiel, jako całe wspomnienie, głęboki wstręt do trzech rzeczy, symbolów najokropniejszej nudy: do arystokracji, do bogactwa, i do budujących kazań.
Nic nie zdało się jej bardziej śmieszne i wstrętne niż przenudna dystynkcja oraz obowiązek mówienia o wszystkiem, nawet o najzabawniejszych rzeczach, z odmierzoną i chłodną wzgardą. Uświadomiwszy sobie to uczucie z niejakim żalem, Lamiel zauważyła, że wdzięczność, jaką winna była bezsprzecznie księżnej, równoważyła się ściśle przykrością, jaką jej sprawiały owe pańskie maniery. Zapominała o swej pani szybko; gdyby nie konieczność pisania listów, byłaby zapomniała zupełnie.
Wstręt do wszystkiego, co mogło jej przypominać pobyt w tym nudnym zamku, był tak wielki, że przeważył próżność, naturalną u szesnastoletniej dziewczyny.
W dniu wyjazdu księżnej, doktór znalazł sposób powiedzenia jej:
— Idź opłakiwać w swoim pokoju wyjazd swojej dobrodziejki, i nie pokazuj się aż jutro rano.
Strona:PL Stendhal - Lamiel.djvu/106
Ta strona została uwierzytelniona.