dów miłego księdza Clement, była skazana przez cały dzień na najpospolitsze przejawy normandzkiego rozsądku, wyrażone w najjędrniejszej, to znaczy najplugawszej formie.
Czekało ją nowe zmartwienie. Poszła do księdza Clement na plebanję; ujrzała go w sadzie czytającego brewiarz; w chwilę potem, gruba służąca oznajmiła jej, że ksiądz proboszcz nie może jej przyjąć. Baba dodała drwiąco:
— Idź, mała, pomódl się w kościele, i wiedz że nie przychodzi się tak do księdza proboszcza.
Wrażliwość Lamiel zbuntowała się; wróciła do domu zalewając się łzami. Nazajutrz, postanowiła nie przejmować się niczem. Przedtem drżała na samą myśl odwiedzenia panny Anzelmy, u której spodziewała się znaleźć drwiące i nieżyczliwe przyjęcie. Teraz, kiedy ją źle przyjął ksiądz Clement, którego uważała za swego przyjaciela, co jej znaczyła reszta!...
Mimo że urodzona w Normandji, Lamiel nie posiadała sztuki maskowania uczuć, które nią poruszały. Co prawda, nie miała czasu nabyć doświadczenia; romansowe jej serce wyobrażało sobie szczęście jakie ją czeka w życiu: to była odwrotna strona medalu! Rozmowy z księżną i z księdzem Clement, brutalna filozofja doktora Sansfin, rozwinęły ziarna wrodzonej inteligencji; ale gdy w ten sposób zapełniała długie wieczory, nie miała żadnej sposobności oswojenia się z wrażeniami oraz z drobnemi przykrościami, jakie wynikają z szorstkich zetknięć z równymi sobie. Za całe doświadczenie znała jedynie impertynencje zawistnych pokojówek; miała szesnaście lat, i najmniejsza dziewczyna we wsi więcej od niej wiedziała o chłopakach i o miłości. Na przekór poetom, te rzeczy nie mają na wsi nic poetycznego, wszystko tam jest grube i oparte na najkonkretniejszem doświadczeniu.
Lamiel weszła do pokoju panny Anzelmy z oczyma które przeraziły pokojową, tak bardzo iskrzyły się rozpaczą. Lamiel przebyła salon, gdzie tak często ksiądz Clement rozmawiał z nią mile, a obecnie nie chciał jej przyjąć!
Strona:PL Stendhal - Lamiel.djvu/110
Ta strona została uwierzytelniona.