Przez następne miesiące Lamiel nudziła się wciąż, kiedy była w domu; pędziła tedy życie w polu. Wróciła do swych marzeń o miłości; ale myśli jej nie były tkliwe, była to jedynie ciekawość.
Język, którym posługiwała się ciotka aby ją ubezpieczyć przeciw męskim pokusom, zawdzięczał powodzenie swoje trywialności: wstręt, jaki w niej budził, przeszedł na miłość. W tym okresie życia, lada jaka romansowa książka byłaby jej zgubą.
Ciotka mówiła jej raz:
— Ponieważ wszyscy widzą, że piękne suknie, które noszę w kościele w święta, są od ciebie, młodzi ludzie będą może myśleli, zresztą słusznie, że księżna wyposaży cię w dzień ślubu: skoro cię ujrzą samą, będą cię chcieli ściskać.
Te ostatnie słowa obudziły ciekawość Lamiel. Kiedy szła z wieczornej przechadzki, młody chłopak wracający z wesela w sąsiedniej wsi, gdzie uraczył się mocno jabłecznikiem, korzystając z przelotnej znajomości, zbliżył się do niej z gestem jakby ją chciał uściskać. Lamiel dała się spokojnie objąć chłopcu, który już był pełen nadziei; naraz odepchnęła go silnie, kiedy zaś chciał rozpocząć na nowo, pogroziła mu pięścią i puściła się biegiem. Pijany nie mógł jej dogonić.
— Jakto! to tylko tyle? powiadała sobie. Ma gładką skórę, nie ma ostrej brody jak mój wuj, którego pocałunki drapią mnie“. Ale nazajutrz, ciekawość jej przemogła refleksję o tem jak mało przyjemności dają pocałunki młodego człowieka. „Musi być coś wię-
Strona:PL Stendhal - Lamiel.djvu/115
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ IX