Strona:PL Stendhal - Lamiel.djvu/127

Ta strona została uwierzytelniona.

— No, więc nie jedźmy do Rouen; niech pan nie robi tego co panu każę. Ja nie kłamię nigdy; nigdy nie przesadzam.
— Moja miłość jest tak gorąca, że w końcu rozgrzeje ten piękny posąg, rzekł Fedor z uśmiechem. Największa trudność, to paszport. Ach, czemuż nie mam Duvala!
— Chciałam się przekonać, czem byłby pan bez Duvala.
— Jakto! byłażby pani do tego stopnia machjaweliczna? (Tu nastąpiło obszerne tłumaczenie słowa machiaweliczny, którego Lamiel nie rozumiała. Funkcje objaśniacza słów należały do tych, do których Lamiel najbardziej lubiła używać młodego księcia; był jasny, logiczny, wywiązywał się z tego cudownie, i Lamiel okazywała mu cały swój podziw równie jasno, jak on okazywał jej wszystkie swoje inne uczucia).
Pomału Fedor ogarniał swoje szczęście; nalegał nawet bardzo, aby Lamiel wyobraziła sobie, że już przybyła do Rouen; ale osiągnął tylko to, że go odprawiła na pół godziny przed zachodem słońca. Niebawem przywołała go z powrotem; las był tak mokry, że kazała mu się wziąć na koń aż do gościńca. Czuć ją tak blisko siebie to było za wiele dla rozsądku Fedora; był pijany miłością i drżał tak, że ledwie mógł utrzymać cugle.
— No więc, odwróć się, rzekła Lamiel i całuj mnie ile chcesz.
Upojony szczęściem, Fedor miał przebłysk charakteru: poszedł prosto do swego gajowego, dał mu parę napoleonów i poprosił go o paszport na imię kobiety.
Lairel zastanawiał się długo; człowiek ten miał dużo charakteru, siły woli, a mało inteligencji; nie umiał kłamać. Książę musiał pierwszy raz w życiu myśleć i wymyślać coś. Niebawem znalazł sposób.
— Macie siostrzenicę, poproście dla niej o paszport; odziedziczyła coś w Forges, jeszcze za Rouen; ale musi widzieć się z adwokatem w Rouen a potem z krewnym współspadkobiercą, mieszkającym w Dieppe. Może będzie musiała jechać do Paryża. Zatem, mój drogi Lairel, paszport do Rouen, Dieppe i Paryża. Oddasz mi pasz-