Strona:PL Stendhal - Lamiel.djvu/128

Ta strona została uwierzytelniona.

port; w trzy dni potem oznajmisz merowi, że zgubiła paszport. Choćby jej wydali nowy paszport, powiesz, że się zraziła do tej podróży, bo zgubiony paszport to zła wróżba, i że zostaje. Każę do ciebie napisać z Rouen list, gdzie będzie mowa o spadku i gdzie będzie powiedziane, że już nie potrzeba jechać.
— Zrobię wszystko akuratnie, rzekł Lairel: ale honor! Nazwisko mojej siostrzenicy będzie nosiła jakaś pannica, którą książę sprowadzi z Paryża.
— Może masz rację, toteż zmień trochę ortografję. Jak się nazywa?
— Joanna Werta Laviele, dziewiętnaście lat.
Książę wydarł kartkę z regestru i napisał: Joanna Gerta Leviail.
— Postaraj się uzyskać paszport na to nazwisko.
— Jest dopiero dziewiąta, wójt jest w karczmie; spróbuję zaraz to załatwić. Jeśli nie pójdzie poradzić się proboszcza, mamy go.
Tego samego wieczora, o trzy kwadranse na dwunastą, gajowy przyszedł mimo okropnej pogody do zamku, i oddał młodemu księciu paszport, opiewający na nazwisko Johanna Gierda Leviail.
— To ja pisałem, rzekł; mogłem napisać wszystko cobym chciał.
Książę dał mu tyle napoleonów, ile on spodziewał się franków.
O ósmej przejechał pod domkiem Hautemare‘ów i wychylił się z paszportem w ręku: Lamiel widziała doskonale.
— Nie jest przecież taki ciemięga, rzekła sobie; ale może Duval wrócił! Potem, wbrew spodziewaniu, uczuła litość nad dwojgiem starców, których miała opuścić. Zostawiła do nich bardzo długi list, dość porządnie napisany. Zaczęła od tego, że darowała ciotce wszystkie swoje piękne suknie; następnie przyrzekła, że wróci za dwa miesiące nie uchybiwszy swoim obowiązkom. Wreszcie radziła przezacnym rodzicom, aby powiadali, że za ich zgodą pojechała pielęgnować starą chorą ciotkę, blisko Orleanu, w rodzinnych stronach. Przypomniała zaproszenie tej ciotki, Wiktorji Porevin, posiadaczki sześćdziesięciu ludwików.