Strona:PL Stendhal - Lamiel.djvu/133

Ta strona została uwierzytelniona.

z tych rozmownych komiwojażerów nie będzie pani nękał nadskakiwaniem.
Śmiały się z tego pomysłu aż do jedenastej.
— Zamkną aptekę, rzekła gospodyni.
Posłano po trochę ziela; aptekarz potarł palec, podszedł do lustra, umazał sobie policzek, poczem spojrzał na damy: był okropny.
— I cóż, proszę pani, rzekł do Lamiel, zalotność pani stoczy walkę z miłością spokoju; jutro rano, nim pani wsiądzie do dyliżansu, może pani (jeżeli pani zechce) być tak brzydka jak ja.
Lamiel uśmiała się bardzo z recepty, ale nim usnęła, myślała dłużej niż godzinę o Fedorze.
— Co za różnica! powiadała sobie; ten aptekarz jest rozsądny i ma coś tam w głowie, ale dudek przebija bezustanku. Co za napuszony ton przybrał, kiedy ujrzał powodzenie swojej recepty! Ci uczeni ludzie budzą we mnie tylko jedno uczucie: chęć siedzenia cicho. Mam zawsze ochotę mówić, kiedy jestem z mojem książątkiem, ale mówię mu za wiele przykrych rzeczy.
Nazajutrz książę nie przybył; ta nieobecność, która dawała mu pozór człowieka z charakterem, podniosła go w oczach Lamiel.
— Zanadto mu dokuczałam z powodu tej kamizelki, mści się, tem lepiej; nie myślałam, że jest do tego zdolny.
Większość kupczyków była jeszcze w gospodzie. Lamiel rzuciła okiem do jadalni i poszła do siebie, aby pociągnąć policzek lekką warstwą zieleni. Efekt był wspaniały: dwadzieścia razy w czasie obiadu właścicielka gospody schodziła ją oglądać i parskała śmiechem, widząc markotne miny kupczyków ilekroć spojrzeli na Lamiel. Mąż, który prezydował przy ogólnym stole, spytał pocichu o przyczynę tej wesołości, i niebawem podzielił ją. Odnosił się z wyszukaną grzecznością do biednej dziewczyny, która miała znamię na twarzy i pękał ze śmiechu za każdym razem, kiedy zwróciła się do niego.
W czasie obiadu przybył książę; mina jego, kiedy poznał Lamiel, była urocza. Biedny chłopiec nie mógł jeść, tak przejęty był