coś w rodzaju siostry bardzo bogatej; starsza odemnie o dwadzieścia lat; ale to zakuta głowa, niegodna zrozumieć życia rządzonego miłością i losem. Co więcej, wyszła za pana de Miossens, a ja jestem tylko hrabią d‘Aubigné-Nerwinde.
— Miossens, krewny księcia?
— Jego stryjeczny dziadek, ale skąd pani zna to nazwisko?
Lamiel zarumieniła się.
— Pan de Tourte, mój konkurent, mówił bezustanku o rodzinie Miossens; plenipotent tej rodziny dostarczył mu czterech głosów.
Lamiel umiała już trochę kłamać, ale jeszcze przywiązywała do tego zbyt wiele wagi; nie rzucała kłamstw jak rzeczy bez znaczenia, miała jeszcze wiele do douczenia się. Do kłamstwa skłaniała ją maksyma, którą pani Le Grand powtarzała jej często, od czasu jak mówiła z nią szczerze: „Bądź bogata, jeśli możesz; cnotliwa, jeśli chcesz; ale bądź poważana, to konieczne“.
Dziewczyna spędziła z hrabią pół dnia; wieczorem, Lamiel już czuła w nim oschłość, która tamowała jej słowa. Słowa jego miały wiele godności, ale godność ta kosztowała go niemało wysiłku, a Lamiel widziała te wysiłki. Nie umiałaby powiedzieć czemu on jest taki nudny; ale było to przeciwieństwo młodego trzpiota, którego sobie wyroiła i którego pokochała jako kontrast młodego księcia. Myśl o strzale z pistoletu (wierzyła bowiem we wszystko co nadzwyczajne) spędziła prędko nudę. Patrzała na hrabiego:
— Ta piękna twarz, tak zimna i tak szlachetna, to twarz człowieka, który się zabije za kilka godzin! Postanowił to z zupełnie zimną krwią!
Hrabia pakował walizy, i zdawał się pochłonięty troską o to aby nie zniszczyć swojej garderoby: dumny ze swej sztuki pakowania, był w tej chwili istnym komiwojażerem. Ale Lamiel nie widziała nic, dusza jej była całkowicie przejęta tym tak bliskim strzałem z pistoletu. Nadał swoje walizy do siostry, baronowej de Nerwinde. Odwiózł je do dyliżansu idącego do Perigueux, z biura zaś dyli-
Strona:PL Stendhal - Lamiel.djvu/157
Ta strona została uwierzytelniona.