Pośród wszystkich wesołych towarzyszek, Lamiel wyróżniła niejaką Gaillot, aktoreczkę z Varietés, tak dowcipną, tak cyniczną i zuchwałą!
Podczas pikniku w Meudon zapuściła się z nią w las; w długiej rozmowie, w czasie której Lamiel była bardzo poważna, Gaillot nauczyła ją lepiej wyzyskiwać oryginalne i zabawne pomysły, które jej przychodziły do głowy, w formie nieoczekiwanej nieraz dla niej samej.
— Czasami jesteś niezrozumiała, mówiła Gaillot: wyrażaj jaśniej i dokładniej to co chcesz powiedzieć i wystrzegaj się normandzkiej gwary.
Lamiel obsypała ją podziękowaniami pełnemi podziwu. Oszalała na punkcie panny Gaillot.
— Zakasujesz mnie sto razy, odpowiadała Gaillot na szczere zachwyty Lamiel; musisz tylko jednego unikać: olśniona wesołością, którą ja budzę niekiedy, nie staraj się mnie naśladować. Raczej, jeżeli chcesz, odważ się być czemś wręcz przeciwnem.
Hrabia widział z tajemną i głęboką dumą, że, od czasu zjawienia się pani de Saint-Serve, akcje jego poszły w górę. Powaga, jaką się cieszył w świecie próżniaków, postępowała krokami olbrzyma.
Przypadkowo było gorące lato, rozkosze wiejskie były w modzie. Zimno i deszcze, jakie panowały w poprzednich latach, dały im wdzięk nowości. Najzamożniejsi w tej kompanji wydawali obiady dla pani de Saint-Serve.
Strona:PL Stendhal - Lamiel.djvu/165
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ XIII