z ploteczek w Carville, o których była doskonale powiadomiona przez jedną ze swych panien służących, pannę Piotrusię, mającą kochanka na wsi. Co mnie bawiło, to że opowiadania Piotrusi posługiwały się wyrażeniami bardzo niedwuznacznemi, często o soczystości wcale uciesznej, zwłaszcza gdy ich słuchała dama, której język był wzorem przesadnego często wykwintu.
Nudziłem się zatem potrosze w zamku Carville, kiedy zjechała nam misja, pod wodzą człowieka wielkiej wymowy, księdza Le Cloud, który od pierwszego dnia oczarował mnie.
Misja ta była prawdziwą gratką dla księżnej, która co wieczór miała dwadzieścia osób na kolacji. Na tych kolacjach mówiło się wiele o cudach. Hrabina de Sainte-Foi i dwadzieścia innych dam z okolicy wieczerzających co wieczór w zamku wspomniały księdzu Le Cloud o mnie, jako o człowieku, z którego możnaby coś zrobić. Zauważyłem, że te wielce szlachetnie urodzone i tak dobrze myślące damy nie bardzo wierzą w cuda; ale popierały je całym swoim wpływem. Korzystałem z tego widowiska; nie ukrywano się przedemną, bo nie opuszczałem ani jednej rekolekcji księdza. Niebawem, znudzony banialukami, które trzeba było opowiadać miejscowym figurom, nabrał do mnie sympatji; że zaś był daleki od ostrożności księdza du Saillard, rzekł raz:
— Ma pan ładny głos, umie pan dobrze po łacinie, rodzina zostawi panu najwyżej jakie dwa tysiące talarów, przystąp pan do nas.
Zastanawiałem się głęboko nad propozycją, która nie była zła. Gdyby misja została jeszcze miesiąc w Carville, sądzę, że byłbym się zaciągnął na rok do armji księdza.
Obliczałem, że uciułałbym tyle, aby móc spędzić dobry rok w Paryżu; że zaś miałem wstręt do skandalów, wróciwszy do Paryża z poleceniem księdza Le Cloud, byłbym mógł wykołatać jakąś posadę podprefekta, co mi się wówczas zdawało wielką karjerą. Gdybym przypadkiem znalazł przyjemność w tem, aby fantazjować z ambony jak ksiądz Le Cloud, byłbym pozostał w tym fachu.
Strona:PL Stendhal - Lamiel.djvu/24
Ta strona została uwierzytelniona.