niższości. Widząc tłum ludzi zebranych na cmentarzu, nie mógł się oprzeć pokusie wstąpienia na piedestał krzyża i przemówienia także do owieczek. Uderzyło mnie, iż zawahał się dać miano cudu temu, co się stało przed chwilą. Takie rzeczy, powiadał sobie, można nazwać jawnie cudem dopiero po upływie pół roku. Mówiąc, nadstawiał ucha, czy nie usłyszy słowa „żabki“, oraz jakich min niegodnych świętego miejsca. Zajęcie to nie przyczyniło się do pomnożenia natchnienia, którego z natury brakło jego kazaniom. Podrażniony ksiądz zaczął wywoływać po imieniu bezbożnych; wówczas gniew dodał ognia jego słowom. Rozpłomienione jego oczy zatrzymywały się zwłaszcza na trzech osobach znajdujących się na cmentarzu, wśród ciżby kumoszek.
Biedny Pernin, z twarzą suchotnika, wsparty o drzewo, patrzał na proboszcza wzrokiem, pod którym ów się mięszał. Był to biedny blady młody człowiek, którego usunięto z kolegjum rządowego, gdzie był nauczycielem matematyki, ponieważ kapelan orzekł, że geometra nie może wierzyć w Boga. Osiadłszy we wsi przy bardzo biednej matce, dawał lekcje kilku dzieciakom, którym wykładał cztery działania; kiedy zaś widział u jakiegoś smarkacza zdolności, uczył go bezpłatnie geometrji.
Gniewliwy proboszcz zadrżał, widząc o wiele pewniejsze siebie spojrzenie doktora Sansfin. Trzymając się w roli ostrożnej opozycji, Sansfin zmuszał proboszcza do paktowania z nim. Proboszczowi wydawał się zanadto niezależnym; przypuszczam, że szukał sposobu wplątania go w jakiś spisek, których w owym czasie fabrykowano tyle. Ksiądz uważał, że on jest gotów do wszystkiego, byle dać zapomnieć o swoim garbie dziewczętom, do których się zalecał. „Taki człowiek, powiadał sobie ksiądz, łatwo byłby zdolny wyrzec bezbożne słowo „żabki“, w takiej zaś chwili, jak obecna, podobne słowo zepsułoby wszystko. Za miesiąc, kpimy sobie z tego.
Gniew proboszcza doszedł szczytu, gdy o kilka kroków od siebie spotkał zdziwione raczej niż drwiące spojrzenie ośmioletniego uczniaka, młodego Fedora, jedynego syna margrabiego de Mios-
Strona:PL Stendhal - Lamiel.djvu/27
Ta strona została uwierzytelniona.