czepić, wyładowała swój gniew na młodej bratanicy. Mała była już zbyt rozsądna, aby się gniewać na tak dobrą ciotkę, która jej dawała konfitury.
Zresztą widziała, iż ciotka jest w prawdziwej rozpaczy, że jadła i dała jeść tę resztkę rosołu. Lamiel głęboko zadumała się nad tą piątkową kolacją. Myślała o tem jeszcze w miesiąc później, kiedy słyszała jak Merlinowa, karczmarka z sąsiedztwa, mówiła do jakiegoś bywalca:
— Poczciwi z kościami ci Hautemarowie; ale głupie to, że aż strach!
Otóż, Lamiel miała wielką czułość dla Merlinowej; słyszała, jak śmieje się i śpiewa cały dzień w swojej karczmie, często nawet w piątek.
— Więc to jest słowo zagadki, wykrzyknęła Lamiel, niby olśniona nagłem światłem: wujostwo są głupi!
Przez cały tydzień prawie się nie odzywała: wyjaśnienie karczmarki wyrwało ją z wielkiego niepokoju.
„Nie mówią mi jeszcze tych rzeczy — pomyślała — bo jestem za mała; to tak jak miłość, o której zabraniają mi mówić i nie chcą mi nigdy powiedzieć co to takiego“.
Od czasu tej przygody z Merlinową, wszystko co mówiła ciotka Hautemare, to znaczy wszystko co tyczyło obowiązków istotnych albo umownych między miejscowemi dewotami stawało się porówni śmieszne w oczach Lamiel: odpowiadała po cichu:
— To głupie! na wszystko co wujostwo mogli jej powiedzieć. Nie odmawiać różańca w uroczyste święto, albo nie pościć w wielki post, albo iść kochać się do lasu, wszystko to zdało się w oczach Lamiel grzechem jednakiej doniosłości.
W ten sposób Lamiel rosła; miała piętnaście lat, kiedy oczy księżnej de Miossens okoliły się paroma zmarszczkami. Zapomnieliśmy powiedzieć, że, po śmierci starego księcia, syn, dziedzic jego tytułu, przeżył go tylko o kilka miesięcy i że księżna de Miossens,
Strona:PL Stendhal - Lamiel.djvu/49
Ta strona została uwierzytelniona.