nie Lamiel u rodziców. Wówczas, dzięki staraniom doktora, który chciał ją leczyć z melancholji, doszła do tego stopnia szaleństwa, że opuściła zamek, aby spędzić publicznie kilka dni w chacie sąsiadującej z domkiem Hautemarów. Tę chatę doktór kazał opróżnić i umeblować w kilka godzin. Zapał doktora pomnażało to, że proboszcz był wściekły i wysilał cały swój talent aby w jakiś sposób oddalić garbusa. Obrona doktora była bardzo prosta. Wszyscy w Carville bali się proboszcza. Doktór, powtórzywszy to paręset razy na wszystkie tony, wmówił księżnej i całej wsi, że proboszcz jest o niego zazdrosny dlatego, że on uratował życie małej Lamiel, naprzekór wezwanemu z księżej porady lekarzowi z Paryża. Rzecz, oświetlona w ten sposób, stała się tak jasna, że cała wioska przyjęła ją za fakt i wzburzenie proboszcza du Saillard przestało być zagadką. Doktór nie zaniedbał niczego aby otworzyć oczy księżom z sąsiedztwa, którzy byli zachwyceni, mogąc znaleźć słabiznę w straszliwym proboszczu z Carville mającym ich dozorować.
Wielka sprawa, którą sobie postawił za cel, ożywiła doktora. Przestał być znudzony samym sobą. Żył bardzo dostatnio, miał sześć tysięcy renty i potrajał ten dochód swojem rzemiosłem. Miał liczną psiarnię, znakomite angielskie fuzje, ale, sam o tem nie wiedząc, nudził się.
Rozmowy z księżną, często mówiącą o znajomych, którzy robią wielką karjerę, spekulując na panowaniu Karola X, rozjaśniły w głowie doktorowi i zmąciły mu spokój. Zadał sobie to pytanie: Czem ja będę za dwadzieścia lat?
Będę człowiekiem pięćdziesięcioośmioletnim, z piętnastoma lub dwudziestoma tysiącami franków renty, i z tą chwałą, że miałem dwadzieścia lub trzydzieści wieśniaczek; to znaczy tem czem jestem dziś, plus niedomagania starości i parę tysiączek więcej.
Zwycięstwo, jakie odniósł nad du Saillardem, — stąd wściekłość proboszcza — wymagało miesiąca zabiegów, ale było kompletne. Nabrał szacunku dla samego siebie i wśród tej kuracji przyszła mu do głowy szalona myśl:
Strona:PL Stendhal - Lamiel.djvu/63
Ta strona została uwierzytelniona.