W epoce uroczystej inauguracji wieży, umarł proboszcz małej wioski w pobliżu Miossens. Na rekomendację księżnej, arcybiskup z Rouen dał to niewielkie probostwo księdzu Clement, siostrzeńcowi panny Anzelmy, ochmistrzyni zamku, wszechpotężnej przed przybyciem Lamiel. Ów młody ksiądz, bardzo blady, bardzo pobożny, bardzo uczony, był wysoki, szczupły, nieco chory na piersi. Ale miał on fatalną wadę, jak na to stanowisko: czuł, że, mimo swej woli i wbrew wszelkim wysiłkom, jest bardzo inteligentny. Niebawem, mimo niskiego pochodzenia, siłą swej inteligencji, która, między dwoma postanowieniami kazała mu zawsze wybierać lepsze, stał się ważną osobistością w salonie pani de Miossens. Zrazu dano mu dość bezceremonjalnie do zrozumienia, że, skoro w dwudziestu czterech latach zrobiono go proboszczem w parafji wartej conajmniej stopięćdziesiąt franków, ma się prawo liczyć na bezgraniczne oddanie. Księżna zaprowadziła młodego proboszcza do domku, w którym mieszkała Lamiel. Uderzył go wdzięk płynący z połączenia umysłu żywego, śmiałego i szerokiego, z zupełną prawie nieświadomością życia oraz duszą głęboko naiwną.
Naprzykład, pewnego wieczora kiedy księżna wsiadała do powozu aby spędzić wieczór w domku Hautemarów z księdzem Clement, przyniesiono z dyliżansu paryskiego olbrzymią skrzynię, którą ksiądz uprzejmie otworzył. Był to wspaniały portret; sama rama kosztowała kilka tysięcy franków. Był to portret Fedora de Miossens, jedynego syna księżnej, w mundurze studenta politechniki. Księżna kazała otworzyć landarę, mimo swego lęku przed wilgocią. Chciała pokazać
Strona:PL Stendhal - Lamiel.djvu/75
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ VI