Strona:PL Stendhal - O miłości.djvu/103

Ta strona została przepisana.

dziny później, przejeżdżałem z powrotem koło gaiku. Ujrzałem hrabiego ściśle w tej samej pozycji; stał oparty o sosnę, wznoszącą się ponad gaj laurowy. Obawiam się, że ten szczegół wyda się zbyt prosty i nie dowodzący niczego: podszedł ku mnie ze łzą w oku, prosząc abym nie opowiadał o tem jego odrętwieniu. Wzruszyło mnie to, ofiarowałem się zawrócić z drogi i spędzić z nim dzień na wsi. Po upływie dwóch godzin wyznał mi wszystko: to piękna dusza; ale jakże te stronice są zimne w porównaniu z tem co on mi mówił!
Następnie wydaje mu się, że ona go nie kocha; nie jestem tego zdania. Niepodobna nic wyczytać z pięknej marmurowej twarzy hrabiny Ghigi, u której spędziliśmy wieczór. Niekiedy jedynie, nagły i lekki rumieniec którego nie może opanować, zdradza wzruszenie tej duszy, którą najwybujalsza duma niewieścia broni przed silnemi wzruszeniami. Jej alabastrowa szyja oraz dostępny oku zaczątek pięknych ramion, godnych Canowy, płonią się również. Umie ona misternie umykać swoje czarne i mroczne oczy spojrzeniom ludzi, których przenikliwości obawia się jej kobieca delikatność; ale widziałem tej nocy, przy pewnem odezwaniu się Delfanta, które się jej nie podobało, jak nagły płomień objął ją całą. Wydał się tej hardej duszy mniej godny jej.
Ale wreszcie, gdybym się nawet mylił w swoich rachubach co do szczęścia hrabiego Delfante, uważam iż on, poza kwestją próżności, szczęśliwszy jest ode mnie obojętnego, mimo iż i z pozoru i w rzeczywistości znajduję się w nader pomyślnem położeniu.

Bolonja, 3 sierpnia 1918.


ROZDZIAŁ XXX.
Osobliwe i smutne zjawisko.

Kobiety, przez pychę niewieścią, mszczą się za głupców na ludziach rozumnych, a za prozaiczne dusze groszorobów i hałaburdów na szlachetnych sercach. Niema co, ładny rezultat!