Strona:PL Stendhal - O miłości.djvu/104

Ta strona została przepisana.

Drobne względy dumy i konwenansów unieszczęśliwiły niejedną kobietę, a rodzice ich, przez dumę, wtrącili je w okropne położenie. Los zachował im — pociecha przerastająca wszystkie ich niedole — szczęście kochania gorąco i z wzajemnością; ale oto, pewnego pięknego dnia, przejmują od swoich wrogów tę samą szaloną pychę której stały się ofiarą, aby zabić jedyne szczęście jakie im zostało, aby sprawić własną niedolę i niedolę tego kto je kocha. Jakaś przyjaciółka, która miała dziesięć głośnych miłostek — i nie zawsze kolejno! — tłumaczy im poważnie, że, jeśli pokochają, zniesławią się w opinji; wszakże ta poczciwa opinja, która nie wznosi się nigdy powyżej tego co niskie, użycza im szczodrze jednego kochanka co rok, ponieważ, powiada, tak jest z reguły. Tak więc, dusza ze smutkiem patrzy na to dziwne widowisko: kobieta tkliwa i nieskończenie skrupulatna, anioł czystości wyrzeka się, z porady ordynarnej ladacznicy, jedynego i olbrzymiego szczęcia jakie jej zostało, aby stanąć w olśniewająco białej szacie przed chamem-sędzią, o którym wiadomo od wieków że jest ślepy i który krzyczy w niebogłosy: „Suknia jej jest czarna!“

ROZDZIAŁ XXXI.
Wyjątek z dziennika Salviatiego.
Ingenium nobis ipsa puella facit.
Propert., II, 1.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Bolonja, 29 kwietnia 1818.

Złamany nieszczęściem, do którego mnie przywiodła miłość, przeklinam swoje istnienie. Nie mam serca do niczego. Czas jest pochmurny, pada deszcz, spóźniony chłód pogrążył w smutku naturę, która, po długiej zimie, rwała się ku wiośnie.