przez delikatność nigdy nie mówił, nawet najbliższym i najbardziej wolnym od zawiści przyjaciołom, widział w chłodzie Leonory tryumf dusz płaskich i chytrych nad duszami szczeremi i szlachetnemi. Wówczas wątpił o cnocie, a zwłaszcza o sławie. Wtajemniczał przyjaciół jedynie w myśli istotnie smutne, do jakich wiodła go namiętność, ale które poza tem mogły być zajmujące z punktu filozoficznego. Śledziłem z ciekawością tę dziwną duszę; zazwyczaj namiętną miłość spotyka się u ludzi nieco z niemiecka naiwnych[1]. Salviati, przeciwnie, był jednym z najtęższych i najbystrzejszych ludzi jakich znałem.
Miałem wrażenie, że, po takiem chłodnem przyjęciu, uspokajał się dopiero wtedy, kiedy znalazł wytłumaczenie oziębłości Leonory. Dopóki sądził iż znęca się nad nim bez przyczyny, był nieszczęśliwy. Nie byłbym nigdy przypuszczał, że miłość może być tak wolna od próżności.
Bezustanku sławił przed nami miłość. „Gdyby jakiś czarownik powiedział mi: Stłucz to szkiełko od zegarka, a Leonora stanie się dla ciebie tem, czem była przed trzema laty, obojętną przyjaciółką; dalibóg, sądzę, że w żadnym momencie życia nie miałbym siły go stłuc“. Mówił to z takim wyrazem szaleństwa, że nie miałem odwagi wytaczać poprzednich wątpliwości.
Dodawał: „Jak reformacja Lutra, z końcem średniowiecza, wstrząsnęła do samych posad społeczeństwo, odnowiła i odbudowała świat na podstawach rozumu, tak szlachetny charakter odnawia się i krzepi w miłości.
„Wówczas dopiero otrząsa się ze wszystkich dzieciństw; bez tego przewrotu zawsze miałby coś sztucznego, teatralnego. Dopiero odkąd kocham, zdobyłem wielkość charakteru, tak głupie jest nasze wychowanie w szkole wojskowej.
„Mimo iż spisując się dobrze, byłem dzieckiem na dworze Napoleona i pod Moskwą. Spełniałem obowiązek, ale nie znałem owej
- ↑ Don Karlos, Saint Preux, Hipolit i Bajazet Racine’a.