Każda miłość, każda wyobraźnia przybiera w danym osobniku zabarwienie jednego z sześciu temperamentów:
Sangwiniczny, lub Francuz, lub pan de Franoueil (Pamiętniki pani d’Epinay).
Żółciowy, lub Hiszpan, lub Lauzun (Peguilhen z Pamiętników Saint-Simona).
Melancholiczny, lub Niemiec, lub don Carlos Schillera.
Flegmatyczny, lub Holender.
Nerwowy, lub Wolter.
Atletyczny, lub Milon z Krotony[1].
Jeżeli wpływ temperamentów przebija się w ambicji, skąpstwie, przyjaźni, etc., cóż dopiero w miłości, która z konieczności zawiera domieszkę elementu fizycznego?
Przypuśćmy, że wszelką miłość da się sprowadzić do czterech odmian któreśmy zanotowali:
Miłość namiętna, czyli Julja d’Etanges[2];
Miłość-kaprys, lub miłostka;
Miłość fizyczna; Miłość z próżności („dla plebejusza, księżna nigdy nie ma więcej niż trzydzieści lat“, Chamfort).
Należy przeprowadzić te cztery typy miłości przez sześć odmian wynikłych z przyzwyczajeń, jakie jeden z sześciu temperamentów daje wyobraźni. Tyberjusz nie miał szalonej wyobraźni Henryka VIII.