dziestym roku, przez tchórzostwo unikają widoku młodej dziewczyny która im się podoba. Kiedy sobie przypomną to co, wedle czytanych romansów, wypada kochankowi czynić, mróz ich przebiega. Te zimne dusze nie pojmują, że burza namiętności, tworząc fale morskie, wzdyma zarazem żagle i daje okrętowi siłę przemożenia fal.
Miłość jest rozkosznym kwiatem, ale trzeba mieć odwagę zerwać go na krawędzi okropnej przepaści. Oprócz śmieszności, miłość widzi wciąż przed sobą możliwą utratę ukochanego przedmiotu, i wówczas pozostaje już tylko dead blank na resztę życia.
Szczytem cywilizacji byłoby skojarzyć wykwintne przyjemności dziewiętnastego wieku z częstszą obecnością niebezpieczeństwa[1]. Niechby uciechy życia prywatnego mnożyły się w nieskończoność przez niebezpieczeństwo. Nie mówię wyłącznie o wojnie. Chciałbym owego niebezpieczeństwa każdej godziny, pod każdą postacią i we wszystkich sprawach, będącego istotą życia w średnich wiekach. Niebezpieczeństwo takie, jakiem je uczyniła i jak je przystroiła nasza cywilizacja, godzi się doskonale z najnudniejszą ¡słabością charakteru.
Czytam w A voice from Saint-Helena p. O’Meare[2] te słowa wielkiego człowieka: „Wystarczy powiedzieć Muratowi: „Idź i znieś tych kilka pułków nieprzyjacielskich, znajdujących się tam na równinie, opodal kościółka“, natychmiast puszcza się jak strzała, i byle tylko po-
- ↑ Podziwiam obyczaje z czasów Ludwika XIV: przenoszono się bezustanku i w ciągu trzech dni z salonów Marly na pola bitwy w Senef i Ramillies. Żony, matki, kochanki, żyły w ciągłej obawie. Patrz listy pani de Sevigne. Istnienie niebezpieczeństwa zachowało w języku energję i szczerość, na jaką nie odważylibyśmy się już dzisiaj; ale też pan de Lameth zabija kochanka żony. Gdyby jakiś Walter Scott napisał nam romans z czasów Ludwika XIV, bylibyśmy zdumieni.
- ↑ „Głos ze świętej Heleny“. O. Meara był to chirurg marynarki angielskiej, który towarzyszył Napoleonowi na tę wyspę.