ne są po francusku, lub pełne aluzyj i cytatów znowuż po francusku[1], i Bóg wie w jakiej francuzczyźnie!
Co się tyczy wielkich namiętności, Francja jest, jak mi się zdaje, pozbawiona oryginalności z dwóch przyczyn:
1. Prawdziwy honor, czyli chęć naśladowania Bayarda, aby zażywać czci ludzkiej i kosztować co dnia zadowoleń próżności;
2. Honor głupi, czyli chęć upodobnienia się ludziom dobrego tonu, wielkiego świata, Paryżanom. Sztuka wchodzenia do salonu, lekceważenia rywala, zrywania z kochanką, etc.
Honor głupi, najpierw sam przez się, jako dostępny pojęciom głupców, następnie jako praktykowany każdego dnia, a nawet każdej godziny, daje naszej próżności o wiele więcej zadowoleń niż honor prawdziwy. Widuje się ludzi z honorem głupim bez honoru prawdziwego, wybornie przyjmowanych w świecie; rzecz zaś odwrotna jest niemożliwa.
Ton wielkiego świata polega na tem, aby:
1. Traktować z ironją wszystkie wielkie sprawy. Nic naturalniejszego; niegdyś, ludzie z prawdziwie wielkiego świata nie mogli głęboko przejąć się niczem; nie mieli czasu. Pobyt na wsi odmienia to. Zresztą, dla Francuza, jest coś przeciwnego naturze, aby się miał znaleźć w roli podziwiającego[2], to znaczy niższego nietylko od tego co podziwia (toby jeszcze uszło), ale nawet od swego sąsiada, jeśli temu sąsiadowi wpadnie do głowy drwić sobie z tego co on podziwia.
W Niemczech, we Włoszech, w Hiszpanji, podziw jest, przeciwnie, szczery i szczęśliwy; tam podziwiający chlubi się swym zachwytem i lituje się nad krytykiem; nie mówię nad szydercą, ta rola
- ↑ W Anglji, najpoważniejsi pisarze sądzą, iż dodają sobie swobody i wdzięku, cytując słowa francuskie, które, po największej części, były francuskie jedynie w angielskich gramatykach. Ob. redaktorów Edinburgh-Review; ob. Pamiętniki hrabiny de Lichtenau, kochanki przedostatniego króla Prus.
- ↑ Podziw modny, jak dla Hume’a około r. 1775, lub dla Franklina w r. 1784, nie przeczy temu.