Strona:PL Stendhal - O miłości.djvu/185

Ta strona została przepisana.

Rzekłbyś, iż dzieci Penna nigdy nie czytały tego wiersza, który jest jakby ich historją:

Et propter vitam, vivendi perdere causas[1].

Skoro nadejdzie zima, która tam, jak w Rosji, jest najweselszą porą roku, młodzi ludzie obojej płci pędzą razem saniami dzień i noc, przebiegają po piętnaście i dwadzieścia mil wesoło i bez dozoru; i nie zdarza się, aby stąd wynikło coś złego.
Jest tu fizyczne wesele młodości, które mija niebawem z upałem krwi i kończy się w dwudziestym piątym roku: nie widzę namiętności które dają rozkosz. Jest taki nałóg rozsądku w Stanach Zjednoczonych, że krystalizacja staje się tam niemożliwa.
Podziwiam to szczęście i nie zazdroszczę go; jestto jakgdyby szczęście istot odmiennego a niższego rodzaju. O wiele lepiej wnoszę o Florydach i o Ameryce południowej[2].
Co mnie umacnia w pojęciach moich o Ameryce północnej, to zupełny brak artystów i pisarzy. Stany Zjednoczone nie przysłały nam jeszcze ani jednej tragedji, ani jednego obrazu, ani życiorysu Waszyngtona.

KONIEC TOMU PIERWSZEGO
  1. „I, dla życia, gubić przyczyny do życia“.
  2. Obacz zwyczaje na Azorach: miłość Boga i miłość zajmują tam wszystkie chwile. Religja chrześcijańska, wykładana przez jezuitów, jest pod tym względem o wiele mniej wroga człowiekowi, niż angielski protestantyzm; pozwala bodaj tańczyć w niedzielę; a jeden dzień przyjemności na siedm, to wiele dla rolnika, który pracuje gorliwie przez sześć pozostałych.