Strona:PL Stendhal - O miłości.djvu/206

Ta strona została przepisana.

żowców. Zamiast miłości, uroku i wesela, ujrzeli północnych barbarzyńców i świętego Dominika. Nie będę plamił tych kart okropnościami Inkwizycji w całym jej pierwszym zapale, opisem od którego włosy stanęłyby wam na głowie. Barbarzyńcy ci, to byli nasi ojcowie; mordowali i pustoszyli wszystko; niszczyli, dla przyjemności niszczenia, czego nie mogli zabrać; dyszeli dziką wściekłością przeciw wszystkiemu co nosiło ślad cywilizacji; nie rozumieli zwłaszcza ani słowa z tego (pięknego południowego języka, i to zdwajało ich wściekłość. Bardzo zabobonni i prowadzeni przez okropnego świętego Dominika, wierzyli że zdobędą niebo mordując Prowansalczyków. Dla tych skończyło się wszystko: koniec miłości, wesela, poezji; w niespełna dwadzieścia lat po podboju (1335), stali się prawie równie barbarzyńscy i nieokrzesani jak Francuzi, jak nasi ojcowie[1].
Skąd się wzięła w tym zakątku świata urocza forma cywilizacji, która przez dwa wieki dawała szczęście wyższym klasom społeczeństwa? Zapewne od Maurów hiszpańskich.

ROZDZIAŁ LII.
Prowancja w dwunastym wieku.

Przełożę tu jedną (powiastkę z rękopisów prowansalskich; fakt, który podaje, zdarzył się około r. 1180, a spisano go około r. 1250[2].

Powiastka ta jest z pewnością bardzo znana; cały charakter obyczajowy leży w stylu. Błagam, aby mi pozwolono tłumaczyć słowo w słowo, nie siląc się zgoła na wykwinty dzisiejszego języka.

  1. Obacz: Stan potęgi wojskowej w Rosji, prawdomówne dzieło generała sir Roberta Wilsona.
  2. Rękopis znajduje się w bibljotece laurencjańskiej. P. Renouard przytacza go w tomie V swoich Trubadurów, str. 189. Tekst jego zawiera wiele błędów; zanadto chwalił, a za mało znał trubadurów.