Strona:PL Stendhal - O miłości.djvu/208

Ta strona została przepisana.

kiedy się jej spodoba, chciała zapłacić Wilhelma za jego służby; i oto poczynają oblegać damę takie myśli i dumania miłosne, iż ani w dzień, ani w noc nie mogła spocząć, myśląc o dzielności i urodzie, które mieszkały tak obficie w Wilhelmie.
„Jednego dnia, zdarzyło się, iż dama wzięła Wilhelma i spytała: „Ano, Wilhelmie, powiedz mi, zali już teraz poznałeś moje pozory, prawdziwe-li są czy kłamliwe?“ Wilhelm odpowiedział: „Madonno, niech mi tak Bóg dopomoże, od chwili jak zostałem twoim służką, nie mogła mi postać w sercu myśl abyś ty nie była najlepsza w świecie i najprawdziwsza w słowach i w pozorach. W to wierzę i będę wierzył całe życie“. A dama odpowiedziała: „Wilhelmie, powiadam ci, że, jeżeli Bóg mi pomoże, nie będziesz przezemnie zwiedziony i myśli twoje nie będą czcze ani daremne“. I wyciągnęła ramiona i obłapiła go słodko w izbie gdzie siedzieli społem, i zaczęli swoje igry[1]. I niebawem stało się, iż omowcy, niech ich Bóg skarze, zaczęli mówić i uradzać o ich miłości z przyczyny piosnek jakie Wilhelm składał, powiadając iż złożył swą miłość w pani Małgorzacie. I tak gadali o tem na prawo i lewo, aż rzecz doszła do uszu wielmożnego Rajmunda. Zaczem zatroskał się Wielce i zasmucił bardzo ciężko, raz że mu trzeba było stracić swego giermka-towarzysza, którego tak kochał, a bardziej jeszcze z powodu hańby swojej żony.

„Jednego dnia zdarzyło się, iż Wilhelm poszedł na łowy z krogulcem samowtór z jednym tylko giermkiem. A wielmożny Rajmund kazał pytać gdzie on jest; sługa powiedział mu, że poszedł z krogulcem, a inny, który wiedział, dodał w które miejsce. Natychmiast Rajmund bierze tajemnie broń i każe sprowadzić sobie konia i puszcza się sam ku miejscu gdzie się udał Wilhelm: póty jechał, aż go znalazł. Kiedy Wilhelm ujrzał nadjeżdżającego, zdumiał się wielce i natychmiast obiegły go żałobne myśli, i wyszedł na jego spotkanie i rzekł: „Panie, bądź pozdrowion. Czem się

  1. A far all’amore.